Grabulki... danie o charakterze leśnym??? Coś mi się kołacze: mucha na dziko ... kiedyś taką zjadłam... ale sama wleciała... za daleko

Melduję, że już słoneczko...

gusiarz napisał(a)

Grabulki... danie o charakterze leśnym??? Coś mi się kołacze: mucha na dziko ... kiedyś taką zjadłam... ale sama wleciała... za daleko

Melduję, że już słoneczko...

Melduję, że i ja takie danie o charakterze leśnym zaliczyłam - wąchałam kwiatka w lesie i mrówkę nosem wciągnęłam. Kwaśna była (chyba kwas mrówkowy zawiera ).

Melduję, że 5 róż (w tym jedna od wiosny nieżywa) pozostawionych na pastwę losu. Tych wyraźnie chorych nie ratuję. Leżą i kwiczą na wykopanych stanowiskach, żeby było wiadomo, gdzie dokładniej ziemię wybrać.

A to jedyne zdj. z dziś, bo baterie odmówiły współpracy
Widać największą gulę jaką wyhodowałam

Buu. Szkoda róż
z mrówek się uśmiałam

No szkoda, ale na to nie ma lekarstwa. Można ograniczyć objawy, ale bakteria będzie się rozprzestrzeniać, więc ostatecznie można stracić więcej. Trudno, choć jakoś mi się zdołowało ciut.

jej, szkoda tych róż

o przytuli wiedziałam że to zioło, ale nigdzie jej nie znalazłam, w żadnej potrawie, czy przepisie.

moje róże tfu tfu nieźle, prócz mączniaka na jednej i mszyc (już!) na kilku innych mus pryskać.. tylko że znowu się zbiera na deszcz więc z pracy w ogrodzie po pracy znowu nici:/

miłego!

Aguś... czyli możemy powiedzieć, że "jadłyśmy" dziczyznę

A od jak dawna te róże u ciebie... taki baniak... Może one są z jedne szkółki i tam zostały zainfekowane? Szkoda róż, szkoda, ale jeszcze bardziej szkoda nadziei na różankę... Ale nie ma tego złego... będzie coś innego!

Aga, bardzo mi przykro z powodu róż. Wiem, jak bardzo dbasz o swoje rośliny i pewnie to dla Ciebie cios.
Co dalej? Masz już pomysł?
Ja mam przepis na leśno-ziołowe tarty. Mogę podesłać link dla chętnych.

Aguś szkoda róż Głaskam twe loki