Moja mama też nie chciała wierzyc, pytała co zrobiłam z tamtą
Róż szkoda, bo to tak jakby startować od zera. Te do odsyłki rozwinęły dziś sporo kwiatów. Ładne są. Bardziej czerwone niż różowe, ale mam wrażenie, że wczorajszy kwiatek bardziej różowy się zrobił. Zrobię im jeszcze raz zdjęcie, na pożegnanie, he he.
Nie wiem co się odpowiada na współczuję... dziękuję???
Piwonie mam po raz pierwszy i jestem nimi ZACHWYCONA. Mam nadzieję, że będzie im u mnie dobrze i za rok juz wszystkie dadzą radę utrzymać kwiaty i będzie na co popatrzeć.
Czarna kura dalej żyje
No kule to to jeszcze nie są, bo każda gdzieś wygryziona, ale niektórym już blisko do kul. Biorąc pod uwagę to, że były wachlarzami, to nawet nieźle im idzie. Dzięki.
Widzę, że bociuś dokłądnie przestudiował ostatnie strony. Piątka z czytania ze zrozumieniem się należy.
Wiesz Bociusiu, ja dotąd nie znałam tej doli od tak drastycznej strony, bo większość roślinek miałam od cioć z ogródków działkowych lub podkradzione gdzieś z lasu z rowu lub miedzy(cii... nikt nie słyszał) i nie było aż takich wtop. Kłopoty zaczęły się wraz ze zwożeniem roślin w większej ilości ze szkółek. Jednak trzeba to robić po trochu, dać się danej partii zaaklimatyzować i dopiero ruszać dalej. ALe jak to sobie wytłumaczyć w sklepie czy szkółce? No jak?
Pozdrówka
No wlasnie, jak slysze ten lament roslin w szkolkach: wybierz mnie, nie, to mnie wybierz, ja chcem z Toba jechac do domu, kup mnie kup... no to jak sie nie ulitowac, ja nie zabrac A potem sama lamentuje gdzie ja to wsadze