Dzięki za miłe słowa ja choć nie mam optymalnych warunków do przechowywania to jakoś daję radę, jeśli mogę coś samemu sobie z sadzonek czy nasion uzyskac to z chęcią to robię, a kupuję bardziej trwałe rośliny.
O dobrze Grzesiu że tu trafiłeś Ty przecież na robieniu takich sadzonek znasz się doskonale, hmm a ja jeszcze ich od grzyba nie pryskałem, ale w domu powietrze raczej suche, Adrian od fuksji zwrócił mi uwagę aby była wysoka temperatura podłoża, więc postawiłem na podgrzewanej podłodze termometr siedzi w tej paletce i wskazuje 25-27stopni, ciekaw jestem jak będzie tego efekt, kilka dni minęło i nic jeszcze nie padło, chociaż te sadzonki z takich wyciągniętych pędów raczej delikatne są. A światła mają dużo bo słońca pod dostatkiem a mrozu za oknem jeszcze więcej.
A szafirki myślałem że najzwyklejsze czubek zawsze taki mają, od dołu najciemniejsze bo najbardziej rozwinięte pojedyńcze kwiatki środkiem jasniejsze a na wierzchołku jeszcze pączki to najjaśniejsze

a u Ciebie jakoś inaczej mają?
Z różami porażka, a miało być tak dobrze, szczęście w nieszczęściu że chociaż kopczyki są to może jakoś odbiją, ja okręcałem jeszcze jak było -10 ale były noce -25 więc nie wiem czy coś z nich będzie zwłaszcza że do końca rosły.
A Ogrodowisko cóż, może po tym załamaniu się jakoś pozbieramy

, bo i cóż zostało, przez ostatnie lata łapaliśmy kolejne choroby, wychodziły jakieś kolekcjonerskie instynkty, sadziliśmy masę roślin każda inna, róża, żurawka, liliowiec, czy hosta, niby wszystko piękne, ale jak to teraz złożyć w harmonijną całość? Cały dotychczasowy ogrodowy światopogląd rozleciał się w kawałki. I znów trzeba zaczynać od nowa

ale to może być fajna przygoda.