Wszystko, co napisałam, tak łatwo uleciało w kosmos...
Zbyszku, tnę iglaki, żeby nie wykopywać tego, co obok. Mamy dużą powierzchnię, i czasem coś przekopujemy i poszerzamy rabaty.
Bogdziu, dbaj o oczy nawet kosztem Ogrodowiska i nas, Twoich fanek.
Agato, tez miłych chwil, szczególnie zimą, i aby do wiosny, pięknej i pachnącej konwaliami i fiołkami.
Irenko, ja też z "klubu" babć z dwojgiem wnusiów nastolatków, ale energii takiej jak Twoja już mi brakuje z dziesięć lat. Zaglądam do Ciebie, ale juz nie na szpilkach tylko w wygodnych butach, i wolniej, cha, cha.
Dajanko, mój Kajtek też wsuwa kiszone ogórki i takąż kapustę. lubi obiady domowe, i tylko patrzeć, jak zasiądzie do naszego stołu, cha, cha. Na razie ambitny, w czasie naszego obiadu, oddala się na dwa metry i udaje, że śpi. Jak odnoszę talerze, on zagląda do swojej miseczki, czasem prosi o dokładkę, zostaje przy wylizanej miseczce, i patrzy mi w oczy...Rozumiemy się bez słów.
Konserwanty, barwniki, za własne pieniądze kupujemy truciznę w żywności, płacimy za reklamy i oszustwa...dlatego Ci podałam stronkę prof. Waltera Weitha. Spodobały mi się jego wykłady i "teatr" jaki robi przy zakupach, szukając zdrowej żywności i informując o niezdrowej, jego dzieciaki uciekają wtedy ze sklepu, ale on się nie ma czego wstydzić...Lubię takich odważnych a...właściwie, normalnych.
Monteverde, lubię takie programy. Jakie optymistyczne, zaraz myślę, że już jestem jedną nogą w raju.
Malwes, i ja pamiętam czasy, gdy nasze mamy prały na tarkach, zamiast telewizora grały kołchoźniki, pieniądze leżały w szufladzie kredensu, a drzwi domu nie zamykano na klucz. Pomidory kupowaliśmy u szewca, z jego ogrodu, słodkie i smaczne. Dzisiaj inny świat, wiele w nim ułatwień i dobrego, ale i zła wiele. Jak Ty, postanowiłam wracać do natury. Ostatnio byłam u ogólnego lekarza, żeby wstąpić po skierowanie do neurologa, żeby mnie skierował do lek. rehabilitanta a ten na zabiegi na bolący kręgosłup, na które trzeba czekać też ze 3 miesiące. Trzeba mieć zdrowie, żeby się leczyć, do tego cierpliwość i kasę. Leki na jedno pomogą, a na drugie szkodzą, i prywatnie trzeba na masaże, bo jak z bólem czekać, wędrując od lekarza do lekarza. Wracam stopniowo do natury.
Zima u mnie trwa. Dzisiaj padał śnieg, a jutro mamy zaplanowany wyjazd, i to chyba z Kajtkiem, bo on sam nie zostaje w domu, a na dworze zimno...
Wszystkim zdrówka życzę.