cdn
idę spać


naprawdę nic mi nie jest...troszkę naciągnęłam ścięgno, albo przywaliłam sie w nartę..... cały dzień potym jeżdziłam, skakałam, tylko jak sie zastała noga w aucie to czuję ją...... maść zupełnie wystarczy..... I napewno pomaga, by nawet taka drobnostka nie uprzykrzała życia.....

Opisałam się Agnieszko i zjadło......odpisze Ci jutro...... odpowiem tylko tak..ladowanie jest bardzo przyjemne...jak na poduszki ...
Jak ktoś sie trzyma pewnie na nartach... może sobie skoczyć .... jest bezpiecznie. byle nie spanikował w momencie najazdu na skocznie
Naszą kuzynke tez namówiłam na skok... dobrze śmiga na nartkach... i skoczyła..... i potem kolejne razy
Daj mi ich pod opiekę ..i też sobie poskaczemy A ja będę ich najfajnieszą ogrodowiskową ciocią

A leci się w powietrzu troszkę...... ja lądowałam na końcu materaca.... czyli jeszcze leciałam kilka metrów w powietrzu, ale to tak szybko leci, że nie miałą mczasu zrobić nic.. jak już leżałam Pozdr. chłopaków

asc napisał(a)

Naprawdę nic mi nie jest .......łupnęłam chyba w odpiętą nartę..to tak się wszystko szybko działo, ze nie mam pojecia co , jak i dlaczego... .
I oświadczam wszem i wobec, że nie skoczyłabym tak jak Irenka!!!!!!!!!!!!!!!!! NIGDY!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Za to szaleństwo ma u mnie pełny szacun i podziw..... Ja jeżdże na nartach ...tyle ,że nie skakałam..a Irenka...... poszła i skok..... szacun.... Jej już nikt nie przebije.....chyba, ze któraś poleci na księżyc......

Aniu, gratuluję, nowy Małysz z ciebie; jesteś szalona jak ja zmartwiłam sie tą nogą; idź do lekarza, bo musisz miec formę na pracę w ogrodzie i na spotkania maść końska jest przyjemna w stosowaniu i pomaga, ale to może być jakiś inny uraz
jESTEM DUMNA Z CIEBIE

No Irenko...w takim razie zakładamy nasz fanklub Ale z dźwigu nigdy w życiu..... Synuś jeżdzi skakać z mostów....a ja nigdy się nie zdecydowałam.... i wiem, ze to bezpieczne..... ale jakiś irracjonalny strach... Strach niczym nieuzasadniony.... bo patrzę jak inni to robią i nie boję sie o nikogo.... To jest takie coś co siedzi w środku i mówi NIE. Lecę doczytać co tam u koleżanek słychac...a potem obiecane ptaszki

leć i czytaj, bo tu coraz trudniej nadążyc zawsze są inne fajne rzeczy do zrobienia, nie koniecznie te wysokie

Pokażę teraz historię kwiczołka. Część zdjęć jest nieostra..ale do zachowania ciągłości są potrzebne.
Głodny kwiczołek chciał sobie zjeść obiadzik...... leci do baru, a tam...siedzi sobie nieproszony gość.
Zagląda do środka i mówi
"Koleś! To jest mój bar i co robisz w środku?


Na co kos powiedział "A co cię to obchodzi!"


Doszło do bardzo ostrej wymiany zdań


Kwiczołek zdenerwował sie nie na żarty..."Co on sobie myśli?! Zaraz go wyrzucę siłą!"

Tylko najpierw niech pomyśle, jak przechytrzyć kosa.



Atak postanowił przeprowadzić z nienacka i z drugiej strony


Tu nastąpiła akcja brutalna, z uwgi na możlwiość ogladania zdjęć przez dzieci...tylko fragment ataku.



Niestety .....kos był bardzo szybki i nie dał się kwiczołkowi....

super opowieść; walka o byt, jak u wszystkich pochwal M., zdjęcia niezłe

Głód jednak doskwierał i kwiczoł postanowił poszukać innego czynnego baru.....

Leci na drugą stronę ogrodu, patrzy, a tam urzęduje grubodziub.
"Grubodzioby mają bardzo mocny dziub.
Z nim nie będę zadzierał, poczekam może się najje i zwolni mi miejsce przy stoliku...."


Cierpliwość został nagrodzona Grubodziobek zostawłi większość jabłuszka


Uczmy się cierpliwości .......
Moje pierwsze nasionka skiełkowały