Agnieszko, powiedz chłopakom, że wywracałam sie dopiero po zakończeniu lotu czyli w momencie, kiedy dotykałam poduchy Niestety nie umiem robić żadnych trików, typu obrót czy takie tam..... Spróbuję się poduczyć...... Synuś mówi, że w przyszłym roku być może bedą mieć taką poduszkę na wyposażeniu ośrodka prez cały sezon. Napewno się nauczę robić jakie salto A fachowca mam takiego pod ręką Jak mi mówi, ze bezpiecznie - to bezpiecznie

Na ostatnim zdjęciu ta osoba na górze wyglada jakby krzyczała "zapomniałeś uprzeży!" W życiu bym nie mogła patrzec jak moje dziecko takie rzeczy robi..... Juz te narty bym przeżyła ale to skakanie na linie w życiu

i jak ja mam odejść od kompa, jak tyy tu takie foty i opisy wrzucasz

Aniu, szalona z Ciebie dziewczyna, zostaję za Tobą daleko w tyle, choć wydawało mi się, że jest inaczej. Pozdrawiam

Podziwiam, Aniu. Ja marzę tylko o tym, żeby przestać się bać podczas zjazdu i awansować na dłuższą górkę, bo moja już mi się trochę nudzi, a nie czuję się jeszcze na siłach zjechać z bardziej stromej, a najczęściej jak dłuższa to od razu bardzie zaawansowana. Miałam dziś plan pojechać na narty, ale moje chłopaki jeszcze kończą chorować i niestety zostaliśmy w domu . Boję się, że sezon nagle się skończy a ja się jeszcze najeździłam w tym roku.

Gdyby moje dziecko tak jeżdziło i skakało to bym Bogu czołem biła ukłony jak Arab proszac o ocalenie a potem bym sprała na kwaśne jabłko .



No jeszcze mogłabym dostac zawał lub wylew .

Jestem bardzo dumny że pierwszy z Ogrodowiska gościłem w swoich progach taką wspaniałą
"Małyszkę ".

Niedaleko pada jabłko od jabłoni..
Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci....
Dzieci i zegarki nie mogą być stale nakręcane. Trzeba im także pozwolić chodzić.

W związku z tym...mam to, co sobie wychowałam..... "uczeń przerósł mistrza" i teraz to tylko moge przed Bogiem bić ukłony. A bić to trzebaby matke, a nie dziecko

A Małgosia zna fachowe wyrażenia...ciekawa jestem skąd???? Teraz Małgosiu już rozumiesz co miałam na myśli pisząc, że małe dzieci mały kłopot - duże duży. I że małe spać nie dają i chorują, a duże nie dają żyć .....

Agnieszko...z nartami jest jak z jazdą autem....tylko trening czyni mistrza i dobry instruktor lub dobra dusza, która powie co robimy żle. Frajda jest niesamowita...... nie boję się żadnego stoku...ale boję się wariatów co nie mają umiejętnoscia a maja dużo fantazji..... Takich jest coraz więcej. Zdumiewa mnie natomiast to, że w krajach zachodnich nie ma tego. Tam chyba ludzie są bardziej odpowiedzialni i biorą odpowiedzialność za swoje czyny.... jak się widzi wariata na stoku to na 90% jest to Polak. Nie obrażając naszej narodowości...

Witaj Aniu, przyłączam się do gratulacji z okazji skoku "Małysza" i nie tylko

podczytuje Twój wątek, ale chyba jeszcze się nie odezwałam

co do wariatów, to na drogach też na 90% to jest Polak... niestety

asc napisał(a)

Teraz Małgosiu już rozumiesz co miałam na myśli pisząc, że małe dzieci mały kłopot - duże duży. I że małe spać nie dają i chorują, a duże nie dają żyć .....

Oj nie dają - krwiopijcy