Misiaczek... nie wie, że chory.... albo nie mówi nam o tym, by nie martwić.... ale troszke odżył....
Ja od samego rana siedziałam ponad godzine na swoim tarasie i patrzyłam na ogród w deszczu... niech pada, bo wczoraj próbowałam wyrwać trochę gorszego zielska.. i sucho jak pieprz... te przelotne deszcze nawet nie nawilżyły ziemi./.... Liliowcom od suszy aż usychają liscie.... już dziś postanowiłam sie zlitowac nad nimi i je podlać.... a tu deszczyk załatwia robotę... Wrzosy i modrzewnicę też mi ususzyło

Ot i taki ze mnie ogrodnik do niczego.... może ogrodnik i nienajgorszy..ale za dużo jak na jedne ręce.... a tu trzeba pracować..... Myślałąm, że siewyspię i pociągną maraton roboczy..... a tu całą noc dręczył mnie jakiś komar!!!! Skąd się ten drań przyplątał????? Pociął ucho, nogi..... a jak próbowałam spać z głową pod kołderką..to budziłam się spocona...... jak ja niecierpię komarów....
Miłego dnia....

Może deszczowo, ale na tarasie całkiem przyjemnie.
Hosata zdominowałą rabatę wrzosową.... i ten worek z korą co stoi już od miesiaca i czeka na rozsypanie.... o pryzmie worków na parkingu nawet nie wspominam.... już 3 razy pieliłam, bo zdażyło zarosnać..a ja dalej nie rozsypałam jej....
Trawka posiana cieszy się..bo całe siły podlewajace szły na nią, z daleka wygląda już dobrze.... a z bliska postawimy tabliczkę rodem z PRL "Nie deptać trawników" lub "Szanuj zieleń boś nie jeleń"
____________________
Ogród Małej Mi - sezon 2017 /
Sezon 2016 /
Sezon 2015 /
Część II /
Część I /
Wizytówka
/
Zlot-2014 /
Zlot-2012 Mózg to nie mydło; nie ubędzie go, gdy się go użyje.