ależ tu sie dzieje.... ja robię park narodowy....... a tu ........... oj Sebuśo tobie dziś myślałam..... jeżdzisz na praktyki do Warszawy, a u mnie taki praktykant by sięd nadał.. .jeszcze bym zpałaciła Tak, że jak ci sieczkało, to ja Cię tak serdecznie wspominałam....... potem kopaże co robiłam... . ostatnie foto ja kbyło jeszcze dość jasno.. niestety końcówke sadziłam w ciemnicy..... tak że wrzoski posadzone....... nawet trzmielinke przesadziłam w bardziej eksponowane miesce... i chyba znów naprstrokaciłąm..... I przekopałąm moja kokoryczkę i przeniosłam..... będę mogłą zrobić wreszcie porządke na rabatce psa.... posadzę na całej tiarelki i niech chłopak się wczasuje na tym... i jąsobie kopie... ona przeżyje takei traktowanie....
ja tylko przypominam, że jako pierwsza !!! ... kilkanaście stron temu deklarowałam zdradę kochanych do tej pory połonin tatrzańskich na rzecz absolutnie wyrywających z kapci zielonych połaci z krokusami i nie tylko u Anny ...
ja tylko przypominam, że jako pierwsza !!! ... kilkanaście stron temu deklarowałam zdradę kochanych do tej pory połonin tatrzańskich na rzecz absolutnie wyrywających z kapci zielonych połaci z krokusami i nie tylko u Anny ...
Konstancja dostaniesz darmowy karnet na zwiedzanie ogrodu przez całe życie. Masz zaklepane u bileterki.
nawet nie wiesz Bożenko jak mnie to uspokoiło ... w zamian obiecuję rzetelne relacje ... dla tych co nie dotrą i dla tych co dotrą też ...
ja tylko przypominam, że jako pierwsza !!! ... kilkanaście stron temu deklarowałam zdradę kochanych do tej pory połonin tatrzańskich na rzecz absolutnie wyrywających z kapci zielonych połaci z krokusami i nie tylko u Anny ...
Konstancja dostaniesz darmowy karnet na zwiedzanie ogrodu przez całe życie. Masz zaklepane u bileterki.
nawet nie wiesz Bożenko jak mnie to uspokoiło ... w zamian obiecuję rzetelne relacje ... dla tych co nie dotrą i dla tych co dotrą też ...
No to załatwione choc Ani o zgodę wcale nie pytałam.
Przecież wiesz...że posadę Ci zagwarantuje, a KOnstancji dam możłiwosć zwiedzania darmowego do końca zycia. Amen.
Chce wstawić fotki i coś nie mogę zrzucic fotek z telefonu do komputra... grrrrrr....... teraz M walczy z ustrojstwem i technika........ ja już się wnerwiłam.....
Za to opowiem jak postanowiłam dziś zrobić obiad....
Najpierw sprzątanie po myszce..... potem obowiazku i w pracy..... po pracy... solidne postanowienie sadzę wrzosy, bo kilka już uschło w doniczkach na amen ( idobrze, bo miejsca i tak było tyci tyci na to co się zostało - to tak zwane szczęście w nieszczęściu.. szukamy pozytywów..... )
Znów mnie cośłamie jakieś przeziębienie..ale postanowienie to postanowienie.... wcześniej ziemniaczki na obiad.. i kuraczaki a raczej udka (na cały tydzień) w przyprawy i do piekarnika........ ale wyskoczyłam pomachać łopatą....... na obiad troche za wcześnie (nieprzyzywczjeni do jedzenia szybicej niz póznym popołudniem-wieczorkeim.... ) Wiało jak diabli, glina się kleiła, piasek za szklarnia (bez przejazdu taczką)....... masakra....... ale się nie poddałam... przekopałam wyznaczony plan na dziś..... 3 godziny machania łopatą......... bo sadzenie to sama przyjemnosć.... No i zleciało do ciemnego... My do kuchni, a tam ziemniaki w wodzie, a surowy kurczak w piekarniku.......
Ale co tam..... prawie rabata jest i prawie obiad też.........
o i prawie M sięudało uratować fotki z komórki.....
A wiec Everest na swojej grządce..... pięknie sie komponuje..... wykopałam kokoryczkę i zrobię całą tak rabatę Tiarelka sierozrosła... sadzonek mam dość.....
A to moje zimowity Waterlily.... są cudne........ tylko psadziłam w kiepskim miejscu i mają kompletny cień..... ale dzielne okazy.... przebiły się przez gęstwinę...
Ale nie mam pojęcia dlaczego wrzuca fotki do góy nogami.. na ekranie mam dobrze, a wstawia żle.... trudno.... tak też wyglądaja ładnie....
Przecież wiesz...że posadę Ci zagwarantuje, a KOnstancji dam możłiwosć zwiedzania darmowego do końca zycia. Amen.
Chce wstawić fotki i coś nie mogę zrzucic fotek z telefonu do komputra... grrrrrr....... teraz M walczy z ustrojstwem i technika........ ja już się wnerwiłam.....
Za to opowiem jak postanowiłam dziś zrobić obiad....
Najpierw sprzątanie po myszce..... potem obowiazku i w pracy..... po pracy... solidne postanowienie sadzę wrzosy, bo kilka już uschło w doniczkach na amen ( idobrze, bo miejsca i tak było tyci tyci na to co się zostało - to tak zwane szczęście w nieszczęściu.. szukamy pozytywów..... )
Znów mnie cośłamie jakieś przeziębienie..ale postanowienie to postanowienie.... wcześniej ziemniaczki na obiad.. i kuraczaki a raczej udka (na cały tydzień) w przyprawy i do piekarnika........ ale wyskoczyłam pomachać łopatą....... na obiad troche za wcześnie (nieprzyzywczjeni do jedzenia szybicej niz póznym popołudniem-wieczorkeim.... ) Wiało jak diabli, glina się kleiła, piasek za szklarnia (bez przejazdu taczką)....... masakra....... ale się nie poddałam... przekopałam wyznaczony plan na dziś..... 3 godziny machania łopatą......... bo sadzenie to sama przyjemnosć.... No i zleciało do ciemnego... My do kuchni, a tam ziemniaki w wodzie, a surowy kurczak w piekarniku.......
Ale co tam..... prawie rabata jest i prawie obiad też.........
o i prawie M sięudało uratować fotki z komórki.....
A wiec Everest na swojej grządce..... pięknie sie komponuje..... wykopałam kokoryczkę i zrobię całą tak rabatę Tiarelka sierozrosła... sadzonek mam dość.....
Eveerestowi w wieńcu z tiarelek i kulek bukszpanowych bardzo do twarzy.No to dobrze że mam tą posadę i Iza wstęp darmowy - kamień z serca.