Tylko troszkę , gdzie nie zajrzę to wszędzie kuszą różnościami, to ja też się staram .
Little White Pet trzeba by ściągnąć z zagranicznych szkółek, u nas chyba nie ma możliwości jej zakupu. Jest piękna odmianą, ale nie podoba mi się jak przekwita, niestety często białe kwiaty brzydko przekwitają. Robią się żółtobrązowe i szpecą krzew. Akurat miałam z nią styczność, jak przekwitała, może stąd to wrażenie .
Na tym zdjęciu jeszcze się trzymała
[img]http://forum.rosa-net.pl/download/file.php?id=2446[/img]
Ale też mam na nią ochotę .
Jesienią tez posadziłam kilka kolejnych angielek, wychodzi na to, że ta grupa jest u mnie przeważająca w ogrodzie . Będziemy podziwiać swoje róże już niedługo .
Witaj Edi, zaskoczyłaś mnie troszkę, nie sądziłam, że ktoś będzie chciał przebrnąć przez tyle stron mojego wątku, bardzo mi miło .
Cieszę się, że i Ty uległaś tym kwiatom, zapewniam Cię, że warto a jak będą rozkwitać pierwsze pąki Twoich róż to będziesz miała motyle w brzuchu z radości . Ja tak mam co roku, szczególnie gdy czekam na kwitnienie moich nowych krzewów.
Julitko .
Córcia moja, zdjęcie robiłam w dniu jej pierwszych urodzin, czekała akurat na gości . Lubiła skubać wszelkie kwiaty róż . Teraz już ma skończone 4 lata, tak nam leci ten czas.. Kilka dni temu, jak było tak ciepło, przycięłam wszystkie szałwie i nasiona z suchych badylków rozsypałam na rabacie, nie spodziewałam się zimna. Ale może przeżyją .
Jest wersja krzewiasta i pnąca, ale pnącą trzeba prosto u Austina zamawiać. Moja jest właśnie z jego szkółki, Danusia mi ją przywiozła z wyprawy do Anglii. Ale jaka to wersja, to obie nie wiemy . Pachnie, ale nie jest to intensywny zapach, średnio wyczuwalny i zależny od pory dnia.
Róże pewnie od Ćwika?
Jego sadzonki są zazwyczaj bardzo dobrej jakości, są ładne, zdrowe i dorodne.
Jasmina ma być pnącą różą, ale niekoniecznie w naszych warunkach urośnie taka, jak trzeba.
Aprikola i Lions to zdrowe odmiany, bardzo u nas cenione, Aprikolę chyba mam nawet na zdjęciu, już poszukam..
Jest
Wpadła mi od razu w oko, jak ją tylko zobaczyłam .
Lions trzeba bardziej opatulić na zimę, bo lubi wymarzać.
Sadzonki zapewne przyjdą nagokorzeniowe, trzeba je na dobę wsadzić do wiadra z wodą, żeby korzenie dobrze się namoczyły, jeżeli pogoda się poprawi do kilku dni, to można je przetrzymać w takiej formie, co kilkanaście godzin wkładając do wody a potem wykładając na ściereczkę na przykład.
Byle nie miały zbyt ciepło. Można je wsadzić do donic po namoczeniu a potem je przenieść do ogrodu. Jeżeli pogoda wciąż nie będzie pewna i spadki nocne będą poniżej zera a w dzień będzie duży plus, to pędy trzeba czymś opatulić, żeby nie odparowywały za dużo wody pod wpływem słońca. Dla tych róż to słońce w połączeniu z mrozem jest gorsze niż sam mróz. Korzeni raczej nie trzeba przycinać, o ile dobrze pamiętam, Ćwik wysyła już odpowiednio przycięte róże. I zapewne prześle też instrukcję co do dalszego postępowania z zakupionymi krzaczkami.
Nie takie nowe, już były w zasadzie wcześniej .
Między tymi Edenami nie ma różnicy, to nazwy synonimiczne, główną nazwą jest Pierre de Ronsard a inne nazwy często są nadawane w różnych regionach dla ułatwienia sprawy.
Do takich róż potrzeba intensywniejszego różu, może Rosarium lub Super Excelsę? Ewentualnie Giardina czy Coral Dawn, Louise Odier.
Na metr2 sadzi się 3-5 szt Aspiryny, w zależności od tego jak gęsto mają być posadzone, ja lubię gęsto, więc..
Madżenko, chyba będzie kłopot z nią, dziewczyny kupowały ją w zagranicznych szkółkach, moja to prezent od Danusi .
Troszkę..
Nie mam jej nic do zarzucenia, bo i odporność na choroby ma sporą i na mróz też dość dobra, ale pędy są wiotkie i przewieszające się, żeby zrobić zdjęcia kwiatom, wciąż muszę szukać punku oparcia dla kwiatów. Kwiaty są duże i ciężkie, im ich więcej rozkwita na raz, tym bardziej róża ma pędy przy ziemi.
Edytko, to ja dziękuję, bardzo mi miło .
Czytam właśnie Twój wątek, nie doczytałam gdzie mieszkasz. W jakich okolicach? Ta powódź bardzo smuciła mnie i do dziś smuci, jak o niej pomyślę . Mojej znajomej zatopiło cały dom, nowo wybudowany, równo ze mną się budowała. Żal patrzeć było na dokonane straty przez ten żywioł. Dom był zatopiony po sam dach, też dwukrotnie. Jaki typ róż najbardziej Ci odpowiada na tę chwilę? I jakie barwy?
Cottage mogę polecić, Abrahama raczej nie, nie u każdego się spisuje. Śledzę wątki o tematyce różanej już od ponad 5 lat i na temat pewnych odmian już sobie zdanie wyrobiłam . Poleciłabym klasykę - Mary Rose lub nowsze - A Shropshire Lad, James Galway, Princess Alexandra of Kent. Szczególnie ta ostatnia ma dobre oceny pod kątem kwitnienia na całej wysokości.
Małgosiu, już powiększyłam , doszło 5 nowych a dokupię jeszcze Princess Alexandrę, bo warto ją mieć (moja wypadła po przedostatniej zimie - moja wina). A róż ogólnie to nowych będzie ok. 30 szt... Piszę ok. bo już mi się pomieszało troszkę .
Hm..
Tylko gdzie je posadzę..
Dziękuję Kasiu, to moja ulubiona róża, Danusia wiedziała co mi przywieźć .
Aniu wielkie dzięki za poradę. Chyba zdecyduję się na 2x Shropshire Lad i 1 princess alexandra of kent. Myślę jeszcze Aleksandra jest za niska a Lad za wysoka