A moja Mama też miała tylko pnące róże, cudowne, zbierała nagrody za najpiękniejszy ogród na osiedlu (dawno temu) ale ja nie od Niej zaraziłam się tymi ksockami
Od Ani właśnie i Monic. Umieją zachęcić
Jak urośnie za wysoko, to można przyciąć, wtedy się ładnie rozgałęzi , a te co są za niskie mogłyby mieć jeszcze za plecami powojniki na przykład...?
Grażynko, dałaś mi do myślenia, znamy się z innego forum?
Bo muszę przyznać, że Twojego ogrodu nie kojarzę .
No.. może dom powinnam skojarzyć?
Nie spotkałam tej róży jeszcze u nas, to nowa odmiana, kilka osób kupiło ją w zagranicznych szkółkach.
Ja również serdecznie pozdrawiam
Bardzo się cieszę, róż wprowadza wiele dobrego do naszych ogrodów. Ten spokojny róż .
Anitko, jeżeli dobrze myślę, że Ty to Ty , to bardzo się cieszę .
Założysz wąteczek? Niech inni pokochają Twoje mieczyki .
W zimnych regionach lepiej sadzić wiosną, po ustąpieniu nocnych przymrozków, w cieplejszych stronach - lepiej jesienią. Sadzenie jesienią ma ten plus, że ziemia jeszcze będzie długo nagrzana i wilgotna, więc róża szybko i dobrze się zakorzeni, co ułatwi jej start na wiosnę. Wiosną posadzone róże muszą najpierw rozbudować system korzeniowy a potem dopiero pracują nad koroną. Ale za to nie mamy wówczas obawy, że mogą przemarznąć zimą.
Gosiu, moje początkowe plany ogrodowe były podobne, iglaczki i trawka..
Ale jak już pojawił się u mnie pierwszy krzaczek różany.. to dalej samo poszło .
Hm, nie zastanawiałam się nad tym szczerze mówiąc, ale wydaje mi się, że nie powinien. Na wszelki wypadek może wystarczy opryskać same krzaczki a ziemię zostawić w spokoju. Tym bardziej, że to sadzonki w doniczkach.
Agatko, poczekaj aż róże zaczną puszczać pąki, wówczas zauważysz, które pędy trzeba przyciąć. Jeżeli nie będzie takiej konieczności, bo całe pędy będą żywe to już nie przycinaj nic, bo róże, żeby ruszyć muszą mieć z czego, im więcej oczek tym lepiej.