Dajanko, po raz drugi zaczynam - poprzedni mój wpis, prawie już skończony zniknął gdy chciałam wgrać zdjęcie. Ostatnio często pojawia się jakiś "błąd wewnętrzny"... no nic, do Ciebię mogę pisać nawet wielokrotnie

Jestem u Ciebie i widzę jak pracujesz na kolanach, a Moli tylko się przygląda siedząc z boczku. Tak udaje Ci się samej coś zrobić, cieszysz się potem, gdy ogród nabiera kształtu, ale między Twoimi słowami przewija się uczucie zmęczenia i jest go zbyt wiele, nie jest zrównoważony przez odpoczynek, a i bolące stawy i kosteczki same dają już sygnały, że tak nie można. Na razie ja nie mogę realnie Ci pomóc, teraz tylko z daleka mogę wspierać Cię słowem i duchem być gdzieś w pobliżu. Może Dajanko przyjechałabyś do mnie odpocząć, pomyśl o tym. A ja, gdy może przyjadę na kilka dni do Krakowa, w czerwcu, pomogę Ci choć deskę przytrzymać z drugiego końca, gdy trzeba będzie ziemię wyrównać na nową rabatę, albo przekopię choć kawałek ziemi, albo grabkami wyrównam, czy kwiatek podam do zasadzenia, albo choć herbatkę zaparzę? Ja lubiłam zawsze pracować, to mi sprawiało przyjemność, odpoczywam przy tym, zmęczenie mi nie jest obce... a pojęcie co i jak zrobić w domu i wokół niego jakieś też już mam, wiele zrobiłam sama, a i wykształcenie techniczne mi w tym pomaga, bo oprócz mojego pierwszego zawodu, jestem też budowlańcem

Dajanko, pracujesz i pracujesz a jeszcze znajdujesz czas by mnie odwiedzić i śliczne niezapominajki podarować.
Zrobię Ci choć trochę przyjemności kwiatem magnolii? Byłam dziś na spacerze w parku...