Z tymi świętami w tym roku to trochę bida. Ja jestem już tak zmęczona, że odmówiłam wszelkich wypieków. Do tego stopnia mam wielką potrzebę odpoczynku, że odmówiłam także udziału w rodzinnym zjeździe i zostanę sobie w domu żeby się troche zregenerować. W Holandii obchodzi się Wielkanoc, ale myślę , że większośc Holendrów to już nawet nie wie dlaczego właściwie. Zdecydowanie mniej odświętnie. Ot, taka okazja żeby się spotkać i podtrzymywac rodzinne więzi. Nawet nie poje sobie człowiek za bardzo bo nie ma czego. Żadnych uginających się stołów, szynek, ciast, bab, mazurków. Przy okazji dodam, że moje mazurki, które do tej pory zawsze wiozłam na święta do teściowej, robiły furorę. Nie dlatego przeciez , że są jakieś nadzwyczajne, ale dlatego, że w porównaniu z tutejszymi dziełami sztuki kulinarnej wypadają na prawdę nieźle. Zawsze tak mnie trochę smuci, że to nie tak jak w Polsce. ALe obiecuję sobie, że w przyszłym roku to już będzie po naszemu! I mazurki, i baby i sernik!
____________________
ogród w Holandi