Pod obrazki trzeba jeszcze podłozyc ryk piły łańcuchowej
Tak oto właśnie trwa w moim i sąsiedzkim ogrodzie akcja wycinania tujowego zywopłotu. Jutro akcja wywożenia tego, co dzis będzie ścięte
I wkrótce nowy płot i nowa rabata
Samą prawdę piszecie dziewczyny.
Beatko zgubiłam Twój wątek i zawsze zapominałam do Ciebie wrócić. Tak mi wstyd, że nie byłam ze wszystkim na bieżąco, ale najważniejsze,że wracasz do zdrowia. Odpoczywaj i rób to, co Tobie sprawia przyjemność. Ja też borykam sie z problemami zdrowotnymi. Najpierw dopadło mnie jakieś dziwne osłabienie. Wstawałam rano do pracy i nagle opadałam z sił, dostawałam zawrotów głowy i zostawałam w domu. Wizyty u lekarzy, badania i diagnoza: guzy na tarczycy i leukopenia (spadek odporności). Lekarze dali tabletki, a ja jak tylko się wzmocniłam to odrzuciłam leki i wróciłam do ogrodu. Niestety któregoś dnia upadłam podczas pracy w ogrodzie i niestety nie wróciłam o własnych siłach do domu. Znowu lekarze, tomografia i diagnoza- stanoza. Oczywiscie usłyszałam całkowity zakaz pracy w ogrodzie. Bzdura jakaś. Rehabilitacje postawiły mnie na nogi i nauczyłam się żyć z moim kręgosłupem w symbiozie a moja rodzina nauczyła się żyć ze mną. Wykonują wszyskie cięższe prace, mi pozostawiają przyjemniejsze. Przeciez w ramki się nie oprawię.
W tym roku pojawiło się coś jeszcze - nadciśnienie i niewydolność krążenia. Potworny ból nóg i opuchlizna. Normalnie nie do wytrzymania. Znowu leki. Ale nie ze mną te numery. Wymysliłam wakacyjną wycieczkę rowerową (fotki w moim wątku). I po powrocie po raz pierwszy chyba od roku założyłam spódnicę i buty na obcasie. Teraz codziennie jeżdżę rowerem i dzieki temu mogłam ograniczyć leki.
Sorry, że tak Ci zaśmieciłam wątek, ale ruch, przyroda i optymizm to najlepsze lakarstwa. Nie mozna oczywiście lekcewarzyć zaleceń lekarzy - ale róbmy to co nam sprawia przyjemność.