Matko piersista, Agata, coz to za pogrom sie odbyl.... No jak rany, Was to na chwile spuscic z oka i rewolucje jak w banku i to jakie
I na kikutach garnki... I zeby nie bylo, wcale sie nie wyglupiam
Pozdrawiam serdecznie
Ozz, Aniu, Enya, Irenko, Julita, Sebek, Seliza, Beta, Kuklik - ano widzicie co sie wyrabia! Kolejna relacja w sobote za tydzień - wtedy stanie płot. I nastepne dni to będzie sadzenie tra, berberysów, jeżówek, rudbekii, etc. Tez będzie relacja, bez obaw. Ściskam was wszystkich
Ludzie powinni wracac do zdrowia w ogrodach, a nie szpitalnych salach, nie sądzisz?
Oho! Już tu czuję nowy wątek na dyskusję społeczno-kulturową
Ja jestem za, zbawienny wpływ ogrodu znany nie od dziś - ogród po prostu zapewnia doznania dla wszystkich zmysłów: wzroku, słuchu, powonienia, dotyku i smaku... a co poniektórzy okrywają dzięki niemu również swój ,,szósty zmysł"
Tylko o czym tu dyskutować, bo ja się z przedmówczynia zgadzam w 100%. Może jeszcze bym dorzuciła, e zapewnia święty spokój, co ostatnio sobie bardzo cenię
Samą prawdę piszecie dziewczyny.
Beatko zgubiłam Twój wątek i zawsze zapominałam do Ciebie wrócić. Tak mi wstyd, że nie byłam ze wszystkim na bieżąco, ale najważniejsze,że wracasz do zdrowia. Odpoczywaj i rób to, co Tobie sprawia przyjemność. Ja też borykam sie z problemami zdrowotnymi. Najpierw dopadło mnie jakieś dziwne osłabienie. Wstawałam rano do pracy i nagle opadałam z sił, dostawałam zawrotów głowy i zostawałam w domu. Wizyty u lekarzy, badania i diagnoza: guzy na tarczycy i leukopenia (spadek odporności). Lekarze dali tabletki, a ja jak tylko się wzmocniłam to odrzuciłam leki i wróciłam do ogrodu. Niestety któregoś dnia upadłam podczas pracy w ogrodzie i niestety nie wróciłam o własnych siłach do domu. Znowu lekarze, tomografia i diagnoza- stanoza. Oczywiscie usłyszałam całkowity zakaz pracy w ogrodzie. Bzdura jakaś. Rehabilitacje postawiły mnie na nogi i nauczyłam się żyć z moim kręgosłupem w symbiozie a moja rodzina nauczyła się żyć ze mną. Wykonują wszyskie cięższe prace, mi pozostawiają przyjemniejsze. Przeciez w ramki się nie oprawię.
W tym roku pojawiło się coś jeszcze - nadciśnienie i niewydolność krążenia. Potworny ból nóg i opuchlizna. Normalnie nie do wytrzymania. Znowu leki. Ale nie ze mną te numery. Wymysliłam wakacyjną wycieczkę rowerową (fotki w moim wątku). I po powrocie po raz pierwszy chyba od roku założyłam spódnicę i buty na obcasie. Teraz codziennie jeżdżę rowerem i dzieki temu mogłam ograniczyć leki.
Sorry, że tak Ci zaśmieciłam wątek, ale ruch, przyroda i optymizm to najlepsze lakarstwa. Nie mozna oczywiście lekcewarzyć zaleceń lekarzy - ale róbmy to co nam sprawia przyjemność.
Pozdrawiam i obiecuje już częściej zaglądać.
Oj, Zuza, to Ty tez masz niezłą historię! Ja to mam wrenie jakby gwarancja się skończyła No co tylko może to się sypie. Ale mam nadzieję, że norme przynajmniej do końca roku wyrobiłam. Uważaj na siebie Ściskam
Matko piersista, Agata, coz to za pogrom sie odbyl.... No jak rany, Was to na chwile spuscic z oka i rewolucje jak w banku i to jakie
I na kikutach garnki... I zeby nie bylo, wcale sie nie wyglupiam
Pozdrawiam serdecznie
O widzisz Bociek, no to masz na przyszłośc nauczke, że nie ma co tak na te wakacje jeździć Bo jak nic zaraz cos się wydarzy. Interesu trzeba pilnować Cieszę się, że Cie znowu widzę.
Garnki mówisz... no ale jak to będzie wyglądało tak metr od ziemi? Jakoś ni przypiął ni przyłatał
Poza tym na szczęscie to jest wspólny płot z sąsiadami więc jestem zwolniona z rozpatrywania wszystkich pomysłów. Wczesniej zostało ustalone, w drodze zmudnych negocjacji, co tam ma byc po tych tujach i teraz tylko trzeba zachować status quo. Bo inaczej to juz bym tu głowkowała, czy garnki, czy wiklina, a zaraz znowu ktoś coś wymysli, bo kreatywnych to tu prawie jak w niezłej agencji reklamowej
Pozdrawiam
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
Płotek faktycznie uroczy, ale tak mi się widzi, że jednak przy płotku musi byc taka wiejska chałupa. Wtedy jest całość Ale bardzo fajne zdjęcia, dzieki
Co prawda nie niebieska, ale coś tego typu delikatnego chciałaś mieć na rabacie różanej, prawda? Taką mgiełkę.
Ozz, Ty to masz pamięć jak słoń! Rzeczywiście chciałam, ale myslałam o czyms niskim, co by się między kłosówkę wtopiło. Co nie oznacza, że takowej mgiełki na tył rabaty dac nie mogę. Dzieki wielkie! przypatrze się jej bliżej