To u Weroniki taki śliczny,romantyczny domek ...
Spotkania są miłe ,a że krótkie tym bardziej będą kolejną inspiracją do dalszych wypraw i powrotów
U Weroniki prawie wszystko jest śliczne i romantyczne więc domek też. A wrócimy na pewno, to w końcu moje rodzinne miasto więc wracam do niego kiedy się tylko da. Pozdrawiam Martek
Dlaczego?
bo już nie będę miała tyle czasu kiedy wrócę do pracy,
bo znowu 2,5 godziny dziennie spędzę na dojazdach do i z pracy,
bo warunki finansowe naszej rodziny będą gorsze,
bo moje małe dzieci wylądują w podstawówce-molochu,
bo czeka mnie szukanie miejsca w przedszkolu, a kto mieszka w W-wie ten wie co to oznacza,
bo w Warszawie jest mnóstwo zirytowanych, zawsze zmęczonych i pedzących gdzieś osób, które sądzą, że należy się ciągle spieszyć, martwić oraz "być zapracowanym". Taki korporacyjny styl życia.
bo w Polsce wszystko badzo trudno się załatwia, ale nie wiadomo bliżej dlaczego
no i tak mogłabym jeszcze powymieniać.... ale co tam - i tak się cieszę
no... trudno się nie zgodzić. Zycze Ci, aby radość z powrotu trwała jak najdłużej i wynagrodziła te wszystkie zmartwienia. Ja też się zawsze bardzo cieszę, kiedy jestem w Warszawie, ale przyznam, że z dużym trudem znoszę przede wszystkim bezinteresowną złość niemal wszystkich dookoła. Przez tydzień w Warszawie spotyka mnie więcej niesympatycznych sytuacji niż w Holandii przez wszystkie cztery lata mojego tu pobytu. Nie mam pojęcia z czego to wynika. Dlaczego te młode dziewczyny w modnych sklepach mają mi za złe, że chce coś u nich kupić, dlaczego przypadkowa osoba w tramwaju nie ma problemu w nakrzyczeniu nawet na moje czteroletnie dziecko bo nieopatrznie zamachało nogami i niechcący dotknęło jej długich cholewek, i tak dalej i tak dalej. Bardzo to źle znosze i chyba już nie mam ochoty się do tego przyzwyczajać. A tak poza tym to powroty do krainy dzieciństwa są zawsze wzruszające i potem się je długo wspomina. Ale jak na razie te powroty mi wystarczą. To smutne, ale tak to odbieram niestety.
Agatko mam nadzieję, że ten powrót ze względu na spotkania w ogrodach będziesz miło wspominała
Byłaś w Polsce, ale ja też stęskniłam się za Tobą na forum Fajnie, że jesteś Pozdrawiam
Ludzi, Kasiu. Tak myślę. Może i czasów, ale niekoniecznie obecnych. W innych krajach też nie wszyscy mają lekko, ale w takich codziennych sytuacjach odnoszą się do siebie nawzajem inaczej.
To o czym pisze Agata - powszechna, bezinteresowna nieżyczliwość. Jaki ma powód Pani w kiosku, żeby się do kogoś nieżyczliwie odnosić, bo nie wie jakie bilety teraz obowiązują w Warszawie? Albo te niesympatyczne sprzedawczynie w sklepach?
Polacy świetnie się sprawdzają w sytuacjach dramatycznych, kochamy zrywy narodowe, pomagamy ofiarom pożarów, powodzi i huraganów. Ale z codziennym uśmiechem radzimy sobie gorzej.