W styczniu jak czytam ogrodnicy mają masę zajęć. Ja już nie wyrabiam

.
A to pogoda stale nie taka i można o tym rozprawiać tygodniami.
Przeglądanie zdjęć to chyba najlepsze zajęcie - można przy okazji zrobić porządki w fotkach, pochwalić się letnimi rabatami, nowymi założeniami, tradycyjnie przedtem potem.
A także można projektować zmiany widząc że jakaś żurawka nie pasuje tu do hosty a tam jakiś floks jest za wysoki i trzeba dać coś innego.
Fakt że w terenie to inaczej potem wychodzi ale co tam.
Oczywiście na czytanie książek ogrodowych jest teraz najlepszy czas jak marzec na kwitnienie krokusów.
Planowanie rabat - rysowanie i przeglądanie katalogów roślin to dopiero zajęcie.
A Ci którzy sieją - ha to dopiero - ogarnąć stan posiadania, podzielić się z innymi, popakować i rozesłać - ufff.
I tak można wyliczać jeszcze długo bo w końcu do ogrodu jeszcze trzeba wyjść.
Skąd to wszystko wiem ? bo to robię



.
Tak więc przeglądając zdjęcia pomyślałam o pewnej ogrodniczce a też Dzień Babci mnie skłonił by sobie o niej przypomnieć.
Przypomniałam sobie też że niektóre koleżanki ograniczają rabaty, szukają roślin niezawodnych, zastanawiają się jak ogarnąć ogród skoro sił ubywa.
Dla pokrzepienia serc pokazałam babciny ogródek - zobaczcie
https://www.ogrodowisko.pl/watek/8126-it-paradyske-miejski-ogrod-w-meppel-holandia