Witajcie, dziękuję za odwiedziny.i Pozdrówka dla wszystkich
Haniu, dziękuję za uznanie i liliowca, może armagedon to nie był ale zamieszanie straszliwe było, pozdrawiam Cię.
Megi, dziękiję i przyznaję Ci racje, dla tego na swoje wycieczki nie zabieram ogonów bo tylko płaczą zaraz kidy wracamy

.
Weroniko, nie przejmój się ja też nie nadążam i coraz zauważem że nie daje rady, potki super, bardzo lubie takie głogi nie przepadam za tymi zwykłymi czyli dwu szypółkowymi. Na jesienną fotkę poczekam.
Monteverde, tu w ogóle ludzie mają inne podejście do wszystkiego, to naprawdę inny świat. Jestem już tu już 8 miesięcy i nie widziałem żadnej przemocy czy awantury. U nas jak by w połowie miasta nie było świateł to by się chyba ludzie pozabijali, tu był taki spokój jakby nic się nie stało. I życzę Ci bezproblemowej przeprowadzki.
Moniko, ciesze się że jesteś moją fanką
U mnie w porządku, po burzy już wróciło do normy, choć jeszcze wczoraj rano metro stało ale było tyle autobusów że były miejscówki sedzące. Dziś piszę w metrze i właśnie mijam stację Jane,na której kończyło bieg. Wczoraj nie miałem siły i poszedłem spać o 9. Już minęły dla mnie te czasy że 4 cz 5 godzin mi wystarczało, teraz jak późno się położę to na drugi dzień ledwo łażę i muszę się wcześniej położyć bo już wieczorem jestem ledwo ciepły i wszystko mnie boli jak by mnie ktoś obił. Kurczę przydał by się taki program który zamienia mowę na tekst, mógłbym pisać nawet idąc. Tu wszyscy siedzą z iphonami i coś piszą lub słuchają, samsungów mało widać, nie mam pojęcia co oni widzą w tych iphonach. No ale miałem pisać o Niagarze. Pokażę na razie amerykańską cześć Niagary. To była moja najlepsza wycieczka. Byłem cały dzień, pojechałem
kolejką połowę trasy i drugie 60 km piętrowym autokarem. Tu wszystkie środki transporty mają klimę, więc podróżuje się miło i przyjemnie, gdyż tłoku nie ma,. Jechałem 2 godziny i kosztowało mnie to 33 $ w obie strony. Więcej wydałem na pamiątki. Wodospad jest bardzo duży i obejrzeć go z każdej
strony, trochę się schodzi a oglądałem go i z dołu i góry i z przodu i z tyłu. Zdjęcia było ciężko robić z powodu mgły i bryzy, cały czas mi rosiło obiektyw, po każdym zdjęciu musiałem go wycierać. Byłem na rejsie pod Niagarą ale tam lało dawali płaszczyki od deszczu z folii ale ci co byli na górze wyglądali jak po prysznicu ja ze względu na sprzęt poszedłem na dół i dobrze zrobiłem. Aparat mi cały zalało ale
że jest wodoodporny to mu nic nie było gorzej bałem się o telefon. Wcale nie ma takiego huku o jakim mówili, wodospad położony jest w wielkim kanionie i wytwarza przy tym dużo mgły i to na pewno pochłania w dużej części ten grzmot. Woda się jam leje przynajmniej z 10 piętra a może i wyżej, są
tam takie wielkości i odległości że można się po gubić. Będąc nawet pod samym wodospadem nie było strasznie głośno, bardziej bujało, bo fala była spora a widać było nie wiele. Ludzi oczywiście b.
dużo, różnej narodowości i ziomków też było słychać. Byłem tam cały dzień do domu wróciłem o 11 ledwo żywy a wyjechałem pociągiem o 9. Co ja mogę jeszcze dodać, dla mnie kochającego przyrodę,
to wielka atrakcja i przygoda a dla innych może nie. Poznałem w Kelowna pewną panią która mieszka
w takim pięknym miejscu 25 lat i nawet ją nie interesowało, to co ją otaczało tylko latała całe dnie po sklepach, i dopiero na moich fotkach widziała swoją okolicę. Tak że widzicie jak niektórym potrzeba
niewiele do szczęścia. Myślę że pojadę jeszcze raz za trzy miesiące, żeby zobaczyć wodospad w
jesiennej szacie, wtedy będzie dzień krótszy to może poranne i wieczorne fotki zrobię. Woda czysta jak zobaczycie na fotkach. No ładnie, przejechałem swoją Stację Royal York, jak podniosłem głowę to
już się drzwi zamykały ,ale nie ma co wpadać w panikę, pociągi latają bardzo często gdy wysiądę na końcu i idę na początek peronu do wyjścia, to już jedzie następny. I tak było, czekałem 2 minuty, dobrze że był jeden peron, bo na mojej są dwa i musiał bym lecieć do schodów i przejść na drugi peron. Na dziś tyle. Teraz przegrałem tekst z telefonu do laptopa, naszykuję zdjęcia i na spacerek na następny przystanek a są od siebie śmiesznie blisko 300 m, przy każdej poprzecznej ulicy.