za gratki z okazji półmetku dziękuję ... postaram się odpisać każdemu z osobna ale przedtem skarpeta przy drzewie i ona ... ... lejla ... zakwitła dziś choć pogoda pod zdechłym Azorkiem jak mawiał mój psor od fizyki ... co mówił w kwestii fizyki nie pamiętam ... i mocno powątpiewam abym kiedykolwiek rozumiała ...

pobawiłam się dziś szczegółami to zaleta małego ogródka ))) ... pozachwycałam się dziś każdym z osobna ... zapowiedź obrazkowa



















(a jak padnę to nie odpiszę ale Was kofam ) ...

osadzona w ceglanym kącie kubika lejla była uprzejma pokazać jaka to ona jest ... gdy ją tam upychałam nie miałam pojęcia jaka będzie ... miałam za nadzieję, że będzie pasowała ... pasuje )))) ... joopi

bergenia już wyłaziła z doniczek ... a w zasadzie wylazła i ukokosiła się pod drzewem ...

Będzie wiecej?....no to fotel zajmuję

Leo nie wział i nie padł za jestem mu bardzo wdzięczna ...









a "the fairy" robi co może ... jeden krzaczek jest jaśniejszy ... to ten musiałam focić i to widziała Madżenka ... liczę, ze się zreflektuje i będzie jak siostrzyczki

na leśnej ... obudziła się tojeść ...

Śliczności pokazujesz

leśna ginie za łanem ... w którym bączki i pszczółki szaleją jak opętane ... inne spojrzenie na lawendę ... jak już czasami mogę sobie na coś z góry zerknąć to czemu nie ...







przed domem próbuje się przebić donica z goździkami ...

limka ma mnóstwo gotowych do odpalenia kwiatostanów ... a w jej stópkach naparstnica postanowiła być maleńkimi dzwoneczkami





i niespodzianka ... w zeszłorocznych cyniach był jeden pomarańczowy kfiatek, któremu małpa jedna nie dałam zaistnieć ... wyrwałam ... wyrzyciałam przy plewieniu ... a on ... pokazał mi w tym roku kto tu rządzi i mam samosiejki na ścieżce ...

mam też intruzów ... zrobiłam oprysk ale właśnie leje ... czeba będzie zrobić raz jeszcze ...