W przedszkolu? Byłam... widziałam.... przeżyłam.... Wiankowanie ekstremalne. Dzieciaki pociągające nosami (bo aura sprzyjająca katarom) i z otwartymi buziami wpatrzone we mnie jak w zjawę. Pani w szoku, bo jak rozsypałam Dzieciom "materiały", to sama nie wiedziała, czy uciekać, czy zaśpiewać kolędę. Ja pełna energii, bo wcześniej przetestowałam na Poli (mój gen w tej grupie przedszkolnej), czy czterolatki poradzą sobie z klejeniem drobiazgów maści wszelakiej do wianków i stożków. (A jakże! dałam Dzieciom wybór "bazy". Zapytałam: "co to może być?" i pokazałam styropianowy stożek. Odpowiedzi wszystkich cytować nie będę, ale że to czubek wieży lub nos Pinokia zaznaczyć muszę

Tak więc jedni ozdabiali choinkę, inni nos Pinokia, a jeszcze inni wianki). Ile miały z tego Dzieci? Prawie dwie godziny zabawy (co jest sukcesem, bo utrzymanie kilkulatka w skupieniu przez taki czas to zawsze sukces). Ile miałam z tego ja? Hmm... reklamę kart kredytowych lubię, więc napiszę: to było BEZCENNE. No i.... odpowiadając na Twoje pytanie o to, czy Dzieci wiedzą, jaką mają Mamę... Iza.... oczy mojej Poli wpatrzone we mnie opowiadającą wszystkim Dzieciom historie o Świętach... BEZCENNE. Mam cudowne Dzieci. Cieszę się, że Pan B. zechciał mnie wybrać na Ich Mamę i w momencie porodu takie właśnie otrzymałam. I choć wyznaję zasadę, że Dzieci nie są nasze.... że zostały nam powierzone "na chwilę"... to jestem szczęśliwa, że mam okazję dbać o takie Skarby.
Ściskam i... wcale mnie nie dziwi, że odkopałaś swoją piątkę z polskiego