Stara wierzba, wspomnienia, I “nowy” poczatek …
Jak tylko siegam pamiecia najcudowniejsze i niemal wszystkie wakacje jakie pamietam spedzalam u babci na wsi…duze podworko, , kaczuszki , psy i wolnosc oraz nie konczaca sie przrestrzen z kwitnacymi, pelnych makow lakami…
Byl tez staw, stary moze i zaniedbany ale dla mojej juz wtedy “nieco” romantycznej duszy wydawal sie miejscem tak wyjatkowym i nostalgicznym, ze spedzalam nad nim kazdy zachod slonca wpatrujac sie w zamoczone w wodzie liscie wierzby, ktorej na poczatku ze wzgledu na jej monstrualne ksztalty (patrzac oczami dziecka) sie balam…
Z biegiem lat wierzba wydawala mi sie bardziej przyjazna ,byla nierozerwalnym elementem tego krajobrazu, inspiracja dla mojej wyobrazni …i nie byla juz taka wielka… albo zwyczajnie ja dorastalam i patrzylam na nia juz z inne perspektywy.
Moje najcudowniejsze chwile nie tylko jako dziecka ale juz nawet mezatki zawsze byly tam…u babci, dom pelen milosci, szacunku, ciepla…
gdzie panowal blogi spokoj, cisza i natura byla na wyciagniecie dloni…oraz osoby, ktore kochalam nad zycie…moi rodzice i babcia…
Pamietam nasze wieczory spedzane wspolnie przy stawie i obserwowanie promini zachodzacego slonca odbijajacych sie w wodzie niemal az do nocy gdy slychac bylo rechot zakochanych zab..
Ale ten czas bezpowrotnie minal, rodzice w krotkim czasie po sobie , po ciezkich chorobach nagle odeszli a babcia umarla w grudniu gdy ja wlasnie wyjechala do Francji…
Bedac tutaj miliony razy wracalam do tych wspomnien i z najmniejszymi szczegolami odtwarzalam je w pamieci…szczesliwi MY, nieograniczona natura i staw…a w nim kolysane wiatrem galazki wierzby…
Mniej wiecej po roku od zakupu domu, nadszedl czas aby z niego « wyjsc » i zobaczyc co jest wokol nas… dom oczywiscie do dzisiaj ma jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, ( polowa pietra nadal nie tknieta ) ale to juz nie ma na razie najmniejszego znaczenia.
Przez czysty przypadek idac sciezka, ktora wydawala sie prowadzic DO NIKAD, przez wysokie chwasty, trawy doszlismy tam…gdzie teraz jest moje nowe "stare " miesce, miejsce gdzie moje wspomnienia z dziecinstwa nabieraja na nowo kolorowych barw…
Nic juz nie bedzie tak jak kiedys…ale mam wierzby, ktore kocham najbardziej ze wszystkich drzew ! …... za co ?...pewnie za wspomnienia szczesliwego dziecinstwa, za marzenia jakie wtedy mialam i ich piekno, bo czyz istnieje bardziej lekkie, romantyczne i zarazem tajemnicze drzewo niz one… ?
A ta wierzbe posadzilismy razem we trojke…na pamiatke odkrycia “naszego tajemnego” miejsca… i nie jest to drzewko kupione w sklepie ogrodniczym…jest stamtad…z tajemniczego miejsca, ktore odwiedzamy bezustannie…
Jest malenka ale piekna…mama nadzieje, ze za kilkadziesiat lat Mateusz i moje wnuki doczekaja i zobacza jej piekno, piekno, ktore wczesniej ja widzialam nad babcinym stawem…