Więc....przesadziłam i podzieliłam kilka bodziszków.
Cloud nine przeprowadziłam na inne miejsce, mam nadzieję że będzie chciał rosnąć i kwitnąć bo lubi słońce.
Renarda poszły że słońca do półcienia i cienia.
Trawa obiedka wysiała się sama, więc siewki pozbierałam do doniczek. Bardzo ją lubię, ale to sianie jej trochę przypomina moją ożankę

W tym sezonie obiecałam sobie zmierzyć się z kantami rabat. Upały znacznie wstrzymały mi prace. Ale ostatnie dwa dni znacznie podciągnęłam prace. A przynajmniej na lewej stronie. Została prawa strona.
Wiele nie mogę pokazać bo wszędzie kompostowniki jako przygotowanie rabat. Przetrwam te rewolucje jakoś do przyszłego sezonu, potem będzie z górki. Przy pracy mam czas na myślenie czym zagospodarować wolne miejsca i co koniecznie muszę rozmnażać.
Więc rośliny wędrują po rabatach u mnie tak długo, aż znajdą się na właściwym stanowisku, musi pasować nawodnienie i nasłonecznienie. Jakby sprawa nawodnienia jest mniej problematyczna. Gorzej z nasłonecznieniem, choć niektore rośliny mnie zadziwiły.
W fazie przeróbek wygląda to mało zachęcająco, ale kanty to połowa sukcesu.
Drugą połowę sukcesu w moim ogrodzie jest użyźnianie ziemi na rabatach skoszoną trawą. To obok kantów drugi priorytet tego sezonu, idzie nieźle

nawet koszenie stało się radością, że rośliny dostaną porcję składników.
Doszłam do wniosku, że musi być równowaga między trawnikiem a rabatami żeby być samowystarczalnym. Ja posiłkuję się w tyn sezonie trawą sąsiadów, potem może wystarczy tylko moja własna.