Jeszcze mi się tak przypomniało o pielęgnacji roślin i różnych radach - moja babcia dostała ładnych pare lat temu rh na dzien matki. Oczywiście wiedza nasza o ich uprawie była znikoma i wsadziłyśmy go na słońcu (przez jakieś 3/4 dnia) i w normalnej ziemi (jakaś ogrodowa pomieszana z gliną i piaskiem)bez podsypywania korą. Babcia jest wielką fanką wszelkich nawozów i taki granulkowy, który się sypie dwa razy w sezonie, babcia sypie czasami dwa razy w miesiacu (nie ma absolutnie żadnych "poparzeń" i dziwnych liści). Jeśli chodzi o okrywanie, to robi to już pod koniec października, bo jej zimno jest przy +5 to i roślinom tez musi być zimno, ten taki worek z agrowłókniny (czy jak to się nazywa) ściąga w kwietniu i nie zakłada nawet przy nocnych przymrozkach. Obok rosną floksy, które łapią mączniaka (albo jakieś inne dziadostwo) i nigdy nic go nie ruszyło. Słuchajcie, ma tak piękny okaz oblepiony kwiatami, że nasza Bogdzia by sie go nie powstydziła. Nie mam zdjęcia, musicie uwierzyc na słowo, zrobię w maju i pokażę.
Moi rodzice, którzy też wtedy kupili sobie takiego samego rh, już dawno się z nim pożegnali - łapały go jakieś choróbska, liście żółkły, kwitł słabo, aż chyba przemarzł.
Także często jak ma coś rosną to i przy dziwnych sposobach pielęgnacji urośnie, a czasami mimo książkowych zabiegów roślina nie chce współpracować.
Pozdrawiam i wracam do robienie lampionów