Ewuś od pomysłu do realizacji trochę minęło, ale warto było czekać
Aniu, dzięki w imieniu męża

Troszku żałuję, że nie będzie mnie na spotkaniu, ale wyjazd z wnusią bezcenny, mam ją tylko raz w roku na wakacje.
Bożenko, jeżeli mąż się zastanawia, to powiem, że warto. To co kupujemy bywa różnej jakości, a jak samemu mięsko się zrobi to i lepiej smakuje i satysfakcja gwarantowana
Aniu, pogratuluję mężowi i dziękuję
Aniu asc, szkoda, że mnie nie będzie u Alinki (miałam być), wtedy byś się ugadała z moim M, wszystko by Ci wytłumaczył. Wędzarnia powstawała w wolnym czasie, więc troszkę zeszło...
Ja też dzisiaj ucinałam badyle jukom, a właściwie piłowałam piłką do drewna, bo inaczej nie dałoby rady
Danusiu, na ryby mamy ruszt, pół godzinki i gotowe, a ciepła prosto z wędzarni pycha... spróbujcie.