Nie wiem czy kiedykolwiek zaglądałeś do działu projektowanie - tam niemal każdy wątek zaczyna się od poprawy jakości ziemi, wzbogacenia w próchnicę i ew. rozluźnienia (piasek, drobny żwir, obornik, kora, kompost, mączka).
Proponuję abyś poczytał
wątek Mariposy. Do końca przeczytaj, bo na koniec wyskoczył jeszcze problem oglejenia. To nie jest długi wątek, a sporo wiedzy wyniesiesz.
Ten fragment o którym piszesz wymaga drenażu i rozluźnienia gleby. Bez tego obawiam się, że problem będzie narastać.
Rynna sąsiada...może uda ci się wykorzystać ją dla siebie jako nawodnienie. Po prostu porozmawiać z sąsiadem i podłączyć do niej rurę drenażową, która posłuży ci jako nawodnienie długiej rabaty. Jesli problemu nie można zlikwidować to może lepiej przekuć ją na swoją korzyść?
Pod tuje warto jest ziemię przekopać z korą. Nie tylko ściółkować. Kora działa p/fytoftorozie.
Pomyśl, bo może zamiast użerać się z problemem lepiej cały ten fragment na nowo przyszykować, a nawet zrobić lekko wyniesioną rabatę.
I moja uwaga - NIGDY przez pierwszy rok od posadzenia nie nawozimy roslin, bo one mają się korzenić, rozbudowywać system korzeniowy (trwa to 2-3 lata), a nie tworzyć masę zieloną. Po prostu korzenie nie wykarmią.
Zdarza się, ze niechlujnie przechowywana kora, zawilgocona jest siedliskiem patogenów. W takim przypadku dobrze jest ją przewietrzyć, spryzmować i zlać 5% roztworem mocznika. W trakcie kompostowania patogeny ulegają zniszczeniu. Przekompostowana kora (charakterystyczny jest ciemnobrązowy kolor i brak intensywnego zapachu żywicy=lasu) nie jest także złodziejem azotu.