Ha ha ha . No gadały, gadały i.....wygadały

.
Jak czarownice

.
Wybaczcie ale jako słomiana wdowa mam teraz "trochę" więcej obowiązków

.
Szperałam ostatnio w starych fotkach i znalazłam zdjęcie naszej działki z 2008 roku. Rosły tam wtedy brokuły a przez kolejne lata aż do zeszłego roku-kapucha.
A tak się wszystko zmieniało Uff. Zabrzmiało to tak jak by faktycznie się samo robiło ale każdy z Was tutaj wie, że samo się nie robi...nic

. Wiosna/lato 2013
Na początku mój zdolny mąż zbudował główne ogrodzenie, potem kolejno powstał domek i drewutnia.

Następnie aby żonka więcej nie marudziła ( nie wiedziałam w co się pakuję) powstał warzywniak tzn jego ogrodzenie. Miał być malutki, zgrabniutki a wyszedł.... 2 arowy . Na początku byłam załamana a teraz kiedy mam tam 50 krzaczków malin, truskawki, borówki amer, poziomki, jagody kamczackie,...i spore plany na przyszłość to może się okazać, ze 2 arowy ogródek jagodowo/warzywno/ziołowy to mało

.

I w końcu przyszedł czas na drzewka. W koszmarnych warunkach pogodowych. walczyliśmy z deszczem i dystansami. Wtedy jeszcze mieszkaliśmy 70 km od działki.

Następnym etapem było przygotowanie terenu i sianie trawy. I tutaj również nie obyło się bez niespodzianek. Właśnie skończyliśmy siać część działki kiedy nagle tak strasznie zaczęło padać, ze na naszych oczach prawie 25 kg trawy spłynęło do....rowu za ogrodzeniem. Sialiśmy ponownie i cieszyliśmy się z każdego zielonego centymetra. Okazało się jednak, że to były chwasty: chwastnica i perz. Walczyliśmy z dziadostwem ręcznie. Metr za metrem. Znajomi patrzyli na nas jak na wariatów. Ale opłacało się.
A te fotki są wykonane w zeszłym tygodniu. Wprawdzie jest całe mnóstwo łysych placków ale w porównaniu do tego co było jeszcze kilka miesięcy temu jak dla nas jest super.
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich zaglądających

.