Bogusiu, dzięki za różyczkę
Asiu, lawendę ścięłam dzisiaj (jeszcze nie całą, ale większość), liczę na powtórne jej kwitnienie (zawsze tak robię), jesienią już nie ścinam, dopiero wiosną.
Aga, od razu wydawało mi się, że to nie ta, co potrzeba, dlatego zrobiłam "śledztwo". Masz rację, lepiej samemu się przekonać, z jaką rośliną ma się do czynienia
Dajano, tak blisko siebie mieszkamy, a aura zupełnie inna. Byliśmy dzisiaj w Olkuszu, lało jak z cebra, zmokliśmy na wiór, a u nas? Ot, troszkę zmoczyło i dalej susza, czy to nie dziwne?
Aniu, wrócisz, jak ogarniesz nieco swoje sprawy, teraz zajmij się tym, co ważne.
Gosiu, dziękuję. Santolina wytrzyma upały, tylko nie zawsze zimą wytrzymuje, musi mieć ubogą glebę z dodatkiem piasku.
Syla, dzisiaj też przycięłam swoją lawendę, a deszcz? No cóż, chyba zapomniał o Jurajsikm, tylko troszkę popadało - tyle, co kropla w morzu. O zachodzie znów wyszło słońce.