Szarlotko, ponoć o te owoce właśnie chodzi. Oczywiście dziecko powinno wiedziec i uczulamy, co ma jeść, a czego nie, ale całe szczęście, że generalnie jest niejadkiem Jednak porzeczki, maliny, wisnie sama sobie rwie z drzewa, jak zauważyłam. No i nie wiem, na ile mogę takiemu małemu dziecku ufać w kwestii innych ogrodowych owoców. Nie wiadomo, co nagle strzeli do głowy! Przecież zawsze taka mała główka może pomyśleć, że to przecież porzeczka czerwona, którą b. lubi. Np. sąsiadka, rówieśniczka, kuzynka ostatnio wsuwała szyszki od cyprysika, bo akurat stanęły na drodze, a też uczulana, one razem prawie mieszkają (dom w dom). Przezorności nigdy za wiele.
Lusiu, kawał drogi masz Ale w pierwszym rzędzie do plewienia trawy nadałbyś się bardzo Wciąż wymaga porządego opielenia, na razie zrobiłam to z grubsza. A tam, gdzie zrobiłam porządnie... znow coś wyłazi
Działasz dziewczyno i uczysz się tej trudnej sztuki ogrodniczej z niezłymi wynikami.
I już nie myśl o tych thujach wzdłuż ogrodzenia.
Powodzenia w dalszych pracach, a jeszcze- ja też niestety nie należę do miłośników wiciokrzewu.
Dziecko trzeba uczyć no i pilnować, wiele roślin w ogrodzie może zrobić krzywdę, juka wykolić oko, dyptam poparzyć jagody trzmieliny czy kaliny podtruć itd.