Magda jakiej marki jest Twój szpadel, może ja po prostu szpadel mam nie odpowiedni a tłumaczę to czym innym
Czy nie lepiej zadołować w gruncie doniczki z hostami i okryć liśćmi lub stroiszem. W piwnicy, jak ją zalewa czasem może się okazać że jest jakaś pleśn lub co gorszego i pożre Ci hosty.
Ponoć ciemności piwniczne są inne od ciemności na świeżym powietrzu. Ciekawa jestem eksperymentu pt.: hosty. W przyszłym roku chcę sobie stworzyć doniczkowe hostowisko również. Z takich najciekawszych, jakie mam.
Margarete – mój „Wojtuś” ma jeszcze brata „Dawida”. Obydwaj to smukłe przystojniaki, „Wojtuś” w zielonym a „Dawid” zielono-żółtym garniturku.
Kokesz – Reniu, myślę, że warto spróbować. Ja testowałam ten nawóz w tym roku na hortensjach i jestem zachwycona efektem. Zaraz ci pokażę.
To zdjęcie z 2014 i ta sama PINK ANABELLE w 2015 roku.
Jak widać krzaczek jeszcze mały, jakby troszkę zabiedzony a i wybarwienie doopy nie urywa. Z ubiegłego roku fotek niestety nie znalazłam w przepastnych czeluściach mojego komputera, natomiast w 2017, po zastosowaniu w/w nawozu moja hortensja wyglądała już znacznie lepiej …( i żeby nie było – zdjęcia bez retuszu)
Oooo Jolu, szpadel mam porządny…made in PRL. Nie jedno już widział, nie jedno zdziałał i nie jednego wykopał. Lata świetności ma już w prawdzie za sobą, blask metalu jakby przyblakł a drewnianym trzonkiem zainteresowały się korniki, ale i tak nie zamieniłabym go na nic innego.
Tak więc tego się trzymajmy, że grunt to dobry sprzęt, a nie że - chęci były tylko „niechemisie” cię dopadło.
A piwnice mam dwie – jedna co chwila zamienia się w basen, a druga jest w prawdzie obok ale o jakieś 40 cm wyżej, więc tam wody nie ma. A z wilgocią jest tak, że woda zbiera się w tej piwnicy odkąd pamiętam i nigdy na ścianach żadnej pleśni nie było, nawet nieprzyjemnego zapachu wilgoci w powietrzu nie czuć. Przez tyle lat mury powinny być nasiąknięte jak gąbka ale jakoś dają radę. Co roku do tej właśnie piwnicy znoszę na zimę „żelazne liście” i nigdy nic im nie było. Dla wyjaśnienia: „żelazne liście” to taka pokojowa roślina, którą moja babcia dostała w prezencie od swojej teściowej. Przez te wszystkie taka opiekowała się tą roślinką, przesadzała do kolejnych doniczek, zimą trzymała w domu a wiosną wystawiała do ogrodu. Tak też teraz ja robię – zimą wstawiam do piwnicy a wiosną na słoneczko i rześki wietrzyk. Mam nadzieję, że moje hosty też będą się dobrze czuły w tej piwnicy….zobaczymy wiosną czy eksperyment się udał.
„Wojtek” kupiony był 4 lata temu jako 60 cm krzaczek. Rośnie ładnie, bezproblemowo i dość szybko jak na cisa. Na zdjęciu z 2013 roku, razem z mniejszym (mniejszym, ale wcale nie młodszym) bratem „Dawidem”.
Ewa, rozmnażaj i dziel hosty, przesadzaj do doniczek i ciesz się ich pięknem. Cudnych host nigdy dość!!! Zestawione odpowiednio potrafią tworzyć urocze kompozycje. Szkoda, że mieszkamy tak daleko od siebie, podrzuciłabym ci kilka moich odmian. Ale jakbyś była przejazdem w mojej okolicy to oczywiście zapraszam, moja furtka jest dla ciebie zawsze otworzona. Wybierzesz sobie, które z moich host ucieszyłyby twoje oko i zaraz coś szybciutko ukopiemy.
Sylwia_slomc… - też byłam ogromnie zaskoczona efektem. Świetny nawóz. Anabellka pięknie wyglądała w tym roku.
Kojak – Tomku, Anabellka naprawdę jest cudna – polecam
Monka – imprezka suuuuper udana, bawiliśmy się prawie do rana. Kolejna już za rok !!!
Z okiem już porządku – do całkowitego wykwitu jęczmienia nie popuściłam przecierając oko złotą obrączką (nie wiem na czym to polega, ale złoto naprawdę działa). Na imprezie dowiedziałam się, że podobno też pomaga ciepłe ugotowane jajko w skorupce, które należy zawinąć w gazę i położyć na oku – nie wiem jak skuteczne jest jajko…nie zdążyłam zastosować, bo irytujący jęczmień na szczęście zniknął.
Kasya – Kasiu kupuj szybciutko. Pink Anabelle jest super…i nie trzeba czekać do jesieni, żeby się zaróżowiła.