ja miałam w tym samym roku, co Ania najazd na moją działkę. Bardzo podobna w sumie historia. I też musiałam kamery pozakładać, mimo że to tylko działeczka ROD. Ale wiadomo, dla nas, ogrodomaniaczek, to jest jak najście domu. No i rzeczywiście budzi się po takim czymś w człowieku wola walki. Ale i płakać się chce.

Oj współczuję No chce się płakać, chce... U Anki na dodatek ciężko, bo gleba twarda i wkopanie czegokolwiek to naprawdę orka na ugorze.

no bez jaj, co za palant. jakim podłym czlowiekiem trzeba byc zeby tak komus zniszczyc. zielen mu przeszkadzala czy bezmozg swoj basen letni oproznial i podlal kwiatki? az sie we mnie gotuje na takie cos.

A wiadomo co było powodem? Przeszkadzały mu jakos te rosliny czy to typowa zawiść i nienawiść do wszystkiego co inne?

A zaplocie (teren) nalezy do Kwarteta? Czy to po prostu jakas czesc wspolna / gminna i palantowi przeszkadzalo, ze ladnie. Albo ma inny cel.

Zapłocie magiczne. A jeśli jesteś pewna, który to sąsiad, to może przy okazji jakiejś rozmowy wspomnisz, że znalazłaś tabletkę chloru i masz pobrane odciski palców więc jak jeszcze raz coś się wydarzy to policja na pewno powiąże oba wydarzenia. Ktoś mi powiedział, że mu ktoś z okolicy kradł rośliny i podobnie temu gościowi powiedział i kradzieże się skonczyły.

Piękne i duże masz drzewa! Też bym chciała takie mieć. Kolory jesieni cudowne.

Niesamowite jak ten zniszczony fragment się odrodził. Tam w zasadzie tylko kamienie zostały

Zapłocie jest wspólne z przyzwoleniem na upiększanie tego kawałeczka. Chyba tylko Ania wykorzystała ten dodatkowy skrawek ziemi. Facet to pies ogrodnika, nieszczęśliwy, że na swój teren sąsiadujący z Anią kupców nie znalazł. Może zbyt duży kontrast między ugorem a takim ogrodem

co za gnojowiec w d.... kopany. mialby na mnie trafic, reka noga mozg na scianie a oczy na widelcu. czuje sie osobiscie urazona, bo chyba na zaplocie poszly marcinki ode mnie.

Fatalny sąsiad, szkoda gadać. Ale Anka świetnie naprawiła przedpłocie i bardzo szybko. Brawo dla Niej.

Prymitywni ludzie widzą tylko swój interes i naprawdę trudno się jest odnaleźć, gdy masz takiego bandziora za przeciwnika. Bo nie ma co owijać w bawełnę, jeśli ktoś robi takie rzeczy, to jest to zwykła bandyterka To nie jest sytuacja, ze ktoś cos zrobi nie tak, a ty idziesz, wygarniasz a ten człowiek mówi "ups, przepraszam sąsiadko"
nie jest to proste- żeby cos zdziałać trzeba mieć dowody. Przecież nie wejdziemy komuś na posesję i nie weźmiemy odwetu. Ja swoje szkody zgłaszałam na policję, bo uważam, że bezwzględnie zawsze warto. Sprawa umorzona. Ale będę tę policję za każdym razem wzywać i wskazywać na świadków osoby, które moim zdaniem mogą mieć w tej sprawie cos do powiedzenia.