No powiem Ci, Ewa, że Rosi ma się świetnie. Sadziłam go późno i trochę pietra miałam, ale okazało się, że ufff, po raz kolejny szczęście i zima dopisały. Widzę go centralnie z salonu, jest czym oczy paść
A lebiodkę kupowałam jako lebiodkę... Czort wie jak jej na imię. W każdym razie niekłopotliwa, zimuje, nie choruje, fochów nie strzela, ładnie przyrasta, nic tylko polecać. Tym bardziej, że u mnie rośnie na korzeniach brzozy.