A ja w tym sezonie oprócz wiosennych ryć to nic nie ryłam.Szok.Sama nie mogę w to uwierzyć.Może cos po urlopie czyli pod koniec września poczynię.zależy od pogody
Hehehe no tak jakoś wyszło. Poza tym u mnie obraz nędzy i rozpaczy, po tym jak zepsuła się część w hydroforze podczas wyjazdu i pół ogrodu uschło. Także tak...
Kaśka, no niestety to nie jest żart Myślałam, że zawału dostanę jak zobaczyłam. Mój wielki dereń kousa, którego ślubny mi na urodziny sprezentował chyba 2 lata temu - cały suchy Grujeczniki to samo, i hortki. Moja największa Kilimandżaro też. Po prostu dramat.