Beatko, mamy ten sam problem. Liście w korze, w kamyczkach, wybieranie tylko małymi grabkami i ręcznie zajęły sporo czasu. Kręciłam się, jak mucha w smole, a roboty nie było widać. Doszłam do wniosku, ze kora - to nie najlepszy pomysł. Z bliska mam wrażenie, ze na rabacie jest bałagan. Kora wcale nie daje wrażenia porządku. Bynajmniej w takim stylu ogrodu, jak mój
Z tej rabaty, co dziś robiłam nowe nasadzenia, wygrabiłam liście razem z korą. Wyniosłam to na kompost. Potem dodałam obornika i kwaśnej ziemi. Starałam się wszystko przekopać, ale jak zwykle g... zawsze było na wierzchu. Więc wzięłam łopatkę i zakopywałam między roślinkami.
Przesadziłam też budleję, tym razem wymieszałam ziemię z kompostem, na wierzch też wyściółkowałam kompostem i to rozwiązanie najbardziej mi się podobało. Doszłam do wniosku, że sukcesywnie będę podsypywać kompostu jako mulcz między roślinki. Jak roślinki się rozrosną, kora nie będzie potrzebna. Ona miała służyć do dekoracji i do zatrzymania wody w ziemi, aby szybko nie parowała. Biorąc pod uwagę, że róże, lawenda, Rh nie lubią kory, nie widzę sensu trzymania jej na rabatach
Iwonko wszystkich nas jesień zastanie tym to się nie martw, przecież generalnie to niekończące się zajęcia są Ale trzy godzinki to wcale nie tak mało jest
Ooo, to dochodzimy do podobnych wniosków
Na jednej rabatce już w zeszłym roku zrezygnowałam z kory i ściółkowałam ją skoszoną trawą. Chwasty nie rosły, było schludnie i ładnie. Porządek wiosenny zrobiłam tam w godzinkę. A z tą korą walczę i efektu nie widać. JEstem więc na etapie wyrzucania wszystkiego razem na kompost...
Ściólkowanie kompostem polecasz. Nie próbowałam, ale pewnie nie będę miała takiej ilości jeszcze, ciągle pod roślinki go wrzucam. DAnusia też o kompoście w roli ściółki pisała
Iwonko ja też dostałam widły, pochwaliłam się siostrze ale zupełnie nie zrozumiałam mojego zachwytu lecę oglądać wizytówkę bo jeszcze nie widziałam ... :*