W weekend znalazłam trochę czasu na ogród

Hurra!!!
Priorytetem było ścięcie róż lovely fairy, które rosną u mnie przed domem. Po obu stronach ścieżki prowadzącej do drzwi jest ich czterdzieści, a w ubiegłym roku ścięłam je tylko na jednej wysokości i pod koniec sezonu widać było wiele suchych gałązek. Zrobiłam gruntowny lifting - obcięłam dość krótko i usnęłam wszystkie słabe i przemarznięte gałązki.
Pierwsze zdjęcie ukazuje różany gąszcz przed przycięciem
Drugie - już po przycięciu i uporządkowaniu rabaty
Jeszcze nie skończone, ale efekty pracy widoczne i bardzo, bardzo cieszą