Z zapachami jestem trochę na bakier - z tego, co zauważyłam, choć lepiej byłoby powiedzieć wywąchałam Louis Odier ma piękny zapach dawnych róż. Z kwiatów tej róży można robić przetwory. ja co prawda nie jestem fanką i szkoda mi ogałacać róże w pełni kwitnienia, ale moja znajoma robiła konfiturę z płatków.
Jacques Cartier również ma mocno wyczuwalny różany zapach.
Zdjęcia nie są z ostatniego sezonu, tylko z poprzednich. Na fotkach Louis Odier, a właściwie trzy posadzone niedaleko siebie.
Na tym zdjęciu Louis Odier znajduje się w samym środku w głębi, akurat pomiedzy kwitnieniami. Mam ją rozpiętą na stelażu i dodatkowo zakulkowaną.
Jacques Cartier jest niewysoki, zwarty, nie łapie plamistości, jej kwiaty są mocne, nabite, osadzone nietypowo po kilka sztuk blisko siebie. Musze przyznać, że bardzo lubię tę różę
Tutaj stanowią górne piętro i dopiero zbierają się do kwitnienia.
Zdjęcie z innej perspektywy - Jacques Cartier znajduje się na pierwszym planie po lewej stronie.
Róże kocham miłością namiętną, ale zdarza mi się niektóre ukatrupić, więc kiepski ze mnie opiekun Mimo wszystko jakoś sobie radzą
I dziękuję za miłe słowa
Agnieszko, piękne róże i tak zdrowo i bujnie rosną. Nie wierzę, że potrafisz ukatrupić jakąś różę.
U mnie róże są zbyt gęsto posadzone, mają mało miejsca, poza tym każda inna, nie wygląda to najlepiej, ale i tak je lubię.
Agnieszko, piękne masz różane egzemplarze. Chyba jednak o nie dbasz wbrew temu co piszesz bo są niesamowite. Ja mam Louise Odier i wiem jak może nędznie rosnąć na piasku pod sosną. Pachnie cudnie, niestety u mnie to rachityczny drapak. A posadzone mam dwie sadzonki w jeden dołek dla efektu. Nie wiem czy nie warto o nią zawalczyć i przesadzić... no dałaś mi do myślenia
Piękne te Twoje róże. Moją LO trochę źle posadziłam, zbyt blisko tui. Mam nadzieję, że się przebije i mimo wszystko weźmie za siebie, bo na przeprowadzkę nie ma już szans.