Ja daleko od domu, a docierają do mnie znowu niepokojące informacje, że przez naszą miejscowość przeszła kolejna niszczycielska nawałnica, ponoć u nas bez widocznych strat, ale tak naprawdę to ocenimy to jutro po powrocie.
Tak prawdę powiedziawszy to czuję teraz niepokój o to co zastanę na miejscu, ale z drugiej strony cieszę się, że nas tam wtedy nie było.
Brata wysłałam żeby posprawdzał co i jak po burzy i wygląda na to, że tylko trampolina odleciała kilkaset metrów od domu i zatrzymała się na jakimś drzewie.
Na szczęście wszystkie drzewa na działce na swoich miejscach.
Sąsiadowi wyrwalo kojec dla psa ważący 300 kg, więc miejscowo podmuchy wiatru musiały być potwornie mocne - coraz bardziej się cieszę, że nie było nas wtedy w domu.