już byłam u Ciebie - chciałabym, żeby moje tak wyglądały, ale aktualnie to obraz nędzy i rozpaczy, dobrze, że aktualnie mam je na tyłach w przechowalniku, obcięłam je na jeżyka i czekam czy wypięknieją czy klapną, bo podgnite są.
Trudno mówić o wykorzystywaniu bo to były punkty skupu na wsi. Teraz też istnieją; kiedyś były państwowe teraz prywatne albo różnych spółek z o.o. Dzieci zbierały runo leśne i zarabiały w ten sposób. Teraz też tak jest ale często widzimy je w dzisiejszych czasach na poboczach dróg z jagodami i kurkami (te najbardziej przedsiębiorcze i w rejonach większego bezrobocia).
Smardze to podobno wieki przysmak. Kiedyś dostałam jednego od znajomych bo go wypatrzyłam w korze. Nie widziałam co z nim zrobić i uschnął. Teraz też nie wiem co bym z nim zrobiła.
Poczytałem moich widokach chyba nic u Ciebie nie jest w stanie mnie przerazić. Idę doczytać, bo nie zaglądałam cały dzień i nie wiem co w trawie piszczy.
Nawet te miskanty, do których cień nigdy nie dochodzi jeszcze śpią, ale jestem dobrej myśli Oby szybko się ociepliło, wtedy wszystko łatwiej i przyjemniej się robi
Niestety dla mnie to wiedza tajemna ale oczywiście spytam jak się zobaczymy i napiszę czego się dowiedziałam
W lasach sosnowych powiadasz? Ja mam wokół siebie większość własnie sosnowych i też mieszkam obok takiego. Śmigamy po nich jak wariaty i nigdy żadnego smardza nie widziałam... U ludzi sprzedających przy drogach grzyby, które można znaleźć w pobliskich lasach również nie widziałam smardzów... Może one muszą mieć spełnione jakieś jeszcze inne warunki?
Co do trujących właściwości to chyba każdy grzyb (lub prawie każdy) jest trujący przed obróbką termiczną - przynajmniej tak słyszałam.