Też jestem pod urokiem czerwieni (i burgundów). W moim przypadku to wpływy Szefowej i czerwonych róż u Iwony. Bukavu piękna, mam podobną ale w odcieniu różowym - nazywa się Dolomiti.
Veilchenblau cudowna, też mnie korci ale to potwór pod względem wielkości. Chociaż ja nie kopię takich dziur jak ty przy sadzeniu więc i efekty mam mniejsze. To może jednak zaryzykować? Tym bardziej że ponoć ma niewielkie kolce. Prawda to?
Burgundy Iceberg też mam, ale w porównaniu z twoją oczywiście mikrus. Podlewam ją (i Munstead Wood) biohumusem żeby trochę nabrały krzepy.
Zauroczyła mnie Tea Clipper a bez podziwiam u sąsiadów.
Piwonie faktycznie zapowiadają się nieźle. Moja/twoja chyba nie przetrwała, nie widzę jej

. Coś ogrodówkom ze mną nie po drodze.
____________________
Jola, nieco na zachód od Trójmiasta -
Ogród z przeszłością (+)
Wizytówka (+)
Znowu na wsi - aktualny