Przezimowane w garażu:

agapanty


heliotropy, zaczynają pokazywać pąki kwiatowe



tulipany również

Z ziemi wychodzą ku mojemu zaskoczeniu że tak wcześnie

lilie Martragony, część moich przesadzonych, część od Vity


i pustynniki

te moje


te od Vity



I mak wschodni, siany zeszłego roku, jeszcze malutkie karpy, pewnie nie zakwitnie

Jak przetrzymałaś heliotrop? W ciemnym garażu?

Przy małym okienku, ale on cały padł, pilnowałam żeby ziemia nie wyschła, potem wszystko obcięłam i przyniosłam do domu na parapet. Zaczął wypuszczać nowe pędy
Dziś wyniosłam na słoneczko ale na noc raczej będę chować do domu

Wiecie że kępy krokusów pachną, i ciemierniki też Dziś już czułam pierwsze zapachy kwiatów, to wspaniałe jest Dziś cudowna pogoda, aż za gorąco na tarasie

Jest to jakiś sposób na przechowanie. Uwielbiam heliotrop za zapach. Może też spróbuję na przyszłą zimę. Ciekawa jestem czy spory urośnie.

Mirko! Też bardzo lubię heliotrop, ale nie myślałam, że można go przechować, nawet nie próbowałam.
No i muszę powąchać krokusy!

Podziwiam sukces z heliotropami, może się skusze też, bo tak co roku kupowanie.
Co do lilii martagon, u mnie tez idą, one najwcześniej z lilii ruszają.
maczki w drugim roku raczej zakwitną.
Wiosna pełną parą, jest czym się cieszyć. Codo zapachu kwiatków, też go czuję

Mirka, po szczepieniu następnego dnia czułam się jak przy przeziębieniu z gorączką do 38 st. i dreszczami. Trzymało mnie do wieczora. Następnego dnia już było dobrze. Z leków nic nie brałam, mam taką metodę że kładę się do łóżka i śpię .
Niekoniecznie u was mogą być takie same objawy bo to różnie bywa. Siostra ze szwagrem podobnie zareagowali (nieco bardziej dokuczliwie).
Jeżeli macie czas to potraktujcie wyprawę do Szczecinka turystycznie. Po drodze są ładne krajobrazy, w Szczecinku jezioro w samym centrum miasta z bulwarem. A w niedalekiej odległości Borne Sulinowo (może kojarzysz miejscowość?). Byłam jesienią, podobało mi się.

Teściowie po pierwszej dawce bez problemów. Wychowawczyni syna trzy dni grypy.

Alternatywą jest przechorowanie. My chorowaliśmy całkiem niedawno, wariant brytyjski najprawdopodobniej. To nie jest zwykła grypa. Było raczej lajtowo w porównaniu z tym co się słyszy. Ale takiego bulu zatok jeszcze nie doświadczyłam, na szczęście tylko jeden dzień potem było ciut lepiej. Ogólnie to dwa tygodnie wyjęte z życia. Totalny brak siły. Z resztą nadal zbyt dużo zrobić nie mogę bo jestem ciągle zmęczona a jak trochę się poruszam to mam zadyszkę. Do tego problemy z pamięcią i koncentracją. Tak zwana mgła covidowa.
Oboje z mężem podobnie a jesteśmy przed czterdziestką.

Jolu dziękuję za informacje.
Z heliotropami warto spróbować
Trudno będzie potraktować to jak wycieczkę, eM najpierw do pracy potem po mnie, mamy na popołudnie godziny. Kilka godzin jazdy, nie damy rady pozwiedzać, ale może akurat
Kojarzę Borne Sulinowo z radziecką bazą wojskową, czy jeszcze z czymś?