Ewo chciałam zapytać jak się mają sąsiedzi, którym powódź zniszczyła dobytek? Udało im się choć trochę posprzątać i ogarnąć zniszczenia? Jak to teraz wygląda? Często o nich myślę....
Ewa, kolejne pytania- widzę, że Orlaya wykiełkowała i ma juz porządne siewki. Czy one dadzą radę przezimować, tak jak dzika marchew? Czy raczej przemarzną?
Sylwio, dziękuję, że pytasz. Niestety część osób jeszcze nie może wrócić do domów, bo nie mają ogrzewania, łazienek, kuchni, podłóg. Koleżanka z rodziną mieszka nadal u znajomych, którzy mają duży dom. Cały parter jej domu wygląda jak w stanie surowym.
Ci, którym zalało tylko piwnice już mieszkają, ale roboty w piwnicach częściowo jeszcze trwają. Niektórzy mieszkają bez ogrzewania. Samo suszenie zalanych pomieszczeń trwało chyba trzy miesiące. Potem skuwanie płytek itp.
Nasze centrum jeszcze w gruzach. Wszędzie słychać roboty budowlane. Strasznie głośno. Większość sklepów jest jeszcze remontowana. Ogrzewanie i ciepła woda włączane są sukcesywnie. Koleżanka z pracy ma dopiero od tygodnia ciepłą wodę.
W kamienicy, gdzie mieści się moja fizjoterapia na parterze są sklepy. Tam też sam kurz, pył i gruz, bo roboty remontowe trwają. Miesiąc temu zrywane były podłogi, wylewki. Ten gruz jest cały wilgotny jeszcze. Dotykałam i nie mogłam uwierzyć, że to jest jeszcze mokre...
Firmy remontowe są oblegane, nie dają rady nadążyć.
U nas w mieście to jeszcze nie jest tak źle. Gorzej mają Ci, którzy stracili całe domy i teraz już nie mogą budować na starym miejscu. Jest parę takich wiosek i mniejszych miasteczek.
Wszędzie widać jeszcze zniszczenia. Powódź zniszczyła tysiące domostw. Samych samochodów ok. 40 tysięcy.