Pampasową najpierw przycięłam....wcześniej wysuszyłam zgrabione liście....to bardzo ważne żeby były suche jak pieprz....potem przysypałam ściętą trawę trochę tymi liśćmi....wzięłam największą doniczkę jaką miałam....taką mega dużą....wypełniłam liśćmi i założyłam tą czapeczkę na trawę....doniczka była czarna (przyciąga promienie słoneczne), więc żeby roślinki nie zagotować opatuliłam donicę białą agro.
W grudniu chyba, zajrzałam delikatnie pod spód i okazało się, że było białe futerko z pleśni. Posypałam pleśń rozgniecionym węglem i następnego dnia nie było po niej śladu a trawka dożyła do wiosny.
W ogrodzie mam dużo zaległości...przede wszystkim topola kwitła i nasypała grubą warstwę "liszek" wszędzie. Oprócz tego brzozy strasznie naśmieciły i wierzby nie mniej. Jak się z tym uporam to mam trochę wycinania i przesadzania.
Jak tylko zobaczyłam kawałek słoneczka to pobiegłam z aparatem....a jak jest dobre światło to wszystko fajnie na zdjęciach wychodzi....
Cieszę się, że Ci się podobają i dziękuję....pozdrowienia