Haha....też tak kiedyś mówiłam....sama sobie pomuruję, bo co to za sztuka, sama sobie uszyję, bo to łatwe, sama chleb upiekę, sama, sama, sama.....bo jak ktoś to robi za mnie to mam tyle uwag i poprawek, że wolę po swojemu....a teraz nawet jak nie chcę i pogodziłabym się z tym, że nie jest "idealnie" to i tak muszę sama....bo umiem.

Po wczytywaniu się w kilka wątków na O., stwierdzam....nie wiem czy słusznie....że ogrodnicy są bardziej podatni od INNYCH na depresję pogodową....nie możemy wyjść i pogrzebać w ziemi, wycisnąć z siebie resztek sił sadząc, grabiąc, kopiąc, przekopując i itp......nie możemy obejrzeć co urosło, a co choruje.....nie można wciągnąć w płuca zapachów przeróżnych tak innych od miejskich spalin, fastfoodów i kurzu.....nie słychać śpiewu ptaków....i to sprawia, że jesteśmy nieszczęśliwi.....a gdy tylko pojawia się jeden promyczek słońca i można nos z murów wystawić....wraca humor, zdrowie i radość życia......to ja....a Wy????

Wylazły mi z ziemi czosnki główkowate....czy to oznacza, że mam je już pożegnać i w przyszłym sezonie się nie zobaczymy?????

I jeszcze takie tam....
Perukowiec zielony tak się fajnie przebarwił

Moje też miały różne kolory na początku a teraz się wyrównało, może u Ciebie będzie tak samo....mój to Green Carpet.

To te przy tarasie?

Ja się cieszę, że jest O. i można rozgrzebać w zimie nowe rabatki.

Żeby jeszcze tej jesieni trochę zostało.....bo paskudna jesień + zima....to stanowczo za długo!!!!