Po 48 h ulewnego deszczu nastała bezdeszczowa sobota. Z tego szczęścia nie wiedziałam za co się chwytać.

Po krótkim namyśle padło na dwuręczne nożyce. Wykorzystałam je do formowania stożków z ostrokrzewów i wszelakich geometrycznych form z bukszpanów, cisów i żywotników. Pierwsze cięcie zawsze robiłam w marcu. W tym sezonie wszystko jest inaczej.
Jako że jutro znowu ma padać, to rzutem na taśmę skosiłam trawę w ogrodzie. Na zapłociu wciąż stoi woda, więc tam nie było sensu wjeżdżać z kosiarką. termin wertykulacji trudno ustalić, bo aura jest mocno nieprzewidywalna.
Wiosna objawia się w swoim tempie. Jak u Wioli- małymi kroczkami.
Ciemierniki wkrótce będą wydawać potomstwo.
Tulipany tuż, tuż.
Kolory jeszcze symboliczne.
Rok temu przyłożyłam się do odtworzenia stanu posiadania miodunek. Miałam ich sporo lata temu. Później gdzieś się zagubiły w czeluściach pod krzakami. Odszukałam, przesadziłam bardziej na skraj rabaty i są.
Tawuły japońskie Goldflame zaczynają sezon od jesiennych wybarwień. Później zielenieją.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz