Miałam dzisiaj wolne i wykorzystałam to na prace ogrodowe. Wykarczowałam część karp po byłym żywopłocie, wycięłam kolejne astry, ścięłam liście irysów syberyjskich. Do tej pory to ostatnie robiłam na przełomie zimy i wiosny. Liście były częściowo zgniłe, częściowo zasuszone. Czyszczenie irysów było wtedy bardzo męczące. Teraz szło to bardzo sprawnie.
Pospacerowałam sobie po ogrodzie.
Już wiem, czego potrzebuje dereń Flaviramea dla ładnego koloru gałązek. Trzeba systematycznie usuwać stare gałęzie. Nowe przyrosty są pięknie wybarwione na oliwkowo.
Z ronda wysadziłam klona pensylwańskiego. Bardzo szybko tracił liście, nie przebarwiał się urokliwie. Jego ciekawie prążkowana kora to za mało. Klonik znalazł miejsce w zakolu rabaty brzozowej. Musiałam poszerzyć całość rabaty zachodniej, aby znaleźć dla niego miejsce. Na rondzie wylądował mniejszy egzemplarz klona strzępiastokorego. Szkoda byłoby go na zapłocie. Pięknie sie przebarwia, więc powinien się sprawdzić na rondzie.
Porównywałam sobie zdjęcia z ubiegłego sezonu. W tym roku zdecydowanie szybciej drzewa i krzewy straciły liście, a miskanty zasychać. Część tych ostatnich musiałam już związać, bo po ogrodzie zaczęły fruwać kawałki liści.
Dobrze prezentują się teraz tawuły japońskie, dereń jadalny i malutka hortensja dębolistna.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz