Plan na dzisiejszy dzień został wykonany. Skrzyp zebrany, zalany wodą, dorzuciłam do niego trochę wrotyczu. Teraz tylko mieszanie codzienne i czekanie aż nabierze mocy.
Resztę dnia spędziłam w pozycji horyzontalno- siedzącej, leniwie omiatając okiem tu i tam, napawając się wonią kwiecia i nasłuchując przyjemnego bzyczenia. Było niezwykle przyjemnie. Z prac ogrodniczych wykonałam tylko jedną- wyłamałam przekwitnięte kwiatostany Zembli. Może ktoś z czytających pamięta, jak często zasila się rododendrony siarczanami amonu, potasu i magnezu? Moje dostały jedną dawkę plus opryski florovitem dla kwaśnolubnych.
Na ogniku uwijało się mnóstwo pszczół różnych gatunków. Chyba muszę się doszkolić w ich odróżnianiu.
Wreszcie otworzyła się piwonia, która dostałam od taty. Już zapomniałam, że ma tak piękne kwiaty.
Wczoraj ścięłam kwiatostany owsicy wieczniezielonej. Lubię tę trawę, bo nawet zimą zachowuje stalowy kolor. W zeszłym roku nie ścinałam jej kwiatostanów i wydaje mi się, że trochę przypłaciła to kondycją. Zaobserwowałam, że podobnie dzieje się z kostrzewą. Kwitnienie ją osłabia. Kostrzewom też ścięłam kłoski. Zakwita lawenda
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz