Ewo ja też uważam, ze nie należy się męczyć z laurowiśnią, dlatego jej nie mam. obserwuję ją u takich ludzi. A niektórzy klienci są strasznie uparci i bardzo bardzo chcą ją mieć.
Rhododendronów nie robię, wiosną sprowadzam od zaprzyjaźnionych szkółek, żeby mieć ich chociaż trochę w punkcie
Woda jest częściowo opadowa,a częściowo z małej rzeczki, która wylewa przy obfitych opadach. Tu często ludzi zalewało, teraz rzadziej, bo więcej drenacji i w końcu Budzówkę kilka lat temu uregulowali,
Ale mieliśmy w 2009 taki przypadek zupełnie inny. U nas nie spadła ani jedna kropla deszczu, a kilka miejscowości wyżej spadło 100 mm w bardzo krótkim czasie i woda przyszła z innej strony tą rzeczką niż zawsze przychodziła. Zalało kilka domów, ja swój parter ewakuowałam na piętro, bo woda zalała już ogród i podwórko. Dużo stresu - wokół nigdzie nie zalało żadnej miejscowości, a u nas było kilkanaśnie wozów strażackich i również dzięki tak wielu strażakom, woda naprawdę szybko zeszła, ale zostawiła dużo mułu i musieliśmy myć z węża dużo roślin w ogrodzie, nie wspomnę o całym doniczkowym magazynie...
kilka zdjęć z lipca 2009
Woda przyszła wczesnym popołudniem, jeszcze na hamaku leżeliśmy po obiedzie, a potem sąsiad nas zawołał, że woda za szybko się podnosi w rzece i już była cała akcja. Po 3ch godzinach mieliśmy tyle wody.
wody więcej niż w 2006 i 1997 zupełnie nas wszystkich zaskoczyła
tu widać dokąd sięga woda mojemu mężowi
basen pływał po całym ogrodzie
przejście przez tunel, nigdy tak szybko nie wynosiłam paletek z sadzonkami, maraton...ale uratowane wszystko
podwórze, dom i hurtownia
widok z ulicy na ogród i dom
ulica zalana, po obu stronach ulicy są rowy, nie było żadnej różnicy. W kulminacyjnym momencie na ulicy miałam wodę grubo za kostki. wieczorem już wody nie było
Mam bardzo dużo pokory wobec matki natury. Staram nie przywiązywać się do rzeczy i do tego co w ogrodzie jest. W tej części ogrodu jest mało nasadzeń, bo w razie co trudno byłoby mi odtworzyć takie rabaty bylinowe, jakie mam dalej w wyższej części ogrodu. Jeśli tam byłaby kiedykolwiek woda, to w domu mielibyśmy ją na pewno.
Proszę was nie piszcie,że straszne. No straszne i co z tego, taka natura i już. A umieszczam te zdjęcia, aby pokazać, że rośliny są mocne i nie straszna im woda (oczywiście nie w każdym przypadku - tu dobrze się stało, bo krótko stała)
Ogólnie jestem bardzo pogodną osobą i nie wyobrażam sobie, że miałabym wyprowadzić się z tego miejsca z powodu takich zagrożeń. No chyba, że zagrażałyby nam bardziej i zupełnie utrudniały życie.