Ech Janko - właśnie sęk w tym, że rodzina nie rozumie jak ja tak w kwiatkach ciągle mogę siedzieć i ryć w ziemi... ja też tak mam, że ogród mnie odpręża i cieszy jak coś wychodzi, kwitnie, pachnie. Pierdułki cieszą. Jak się tak porządnie zmęczę nie mam czasu myśleć o innych problemach. Ale prawda taka, że w tym roku przesadziłam. Zły balans między pracą zawodową, ogrodem i rodziną. Zima nadchodzi, ogród w odstawkę pójdzie, będzie czas na inne przyjemności

a teraz po prostu musiałam trochę pomarudzić i już trochę mi lepiej.