Na razie ze względu na zdrowie ogród poszedł odrobinę w odstawkę - nie wolno mi dźwigać. Siedzę więc i czytam o wymaganiach roślin, które wybrałam na rabaty z tyłu domu.
I dojrzałam do wymiany 2 głogów paul's scarlet - no drażnią mnie okropnie - znów są łyse. Są za duże na opryski wiosenne a grzyb je po prostu uwielbia. Już wolę się ich pozbyć mimo iż duże są. Najbardziej wkurzające są liście, które są w każdym możliwym zakątku i w kamieniach pod ławką. No i znów stoję przed dylematem - jakie drzewa wybrać.
Chciałabym, aby:
- kwitły - najlepiej na wiosnę
- korona nie może być szersza jak 3 metry
- wysokość do ok. 8 metrów lub gdy wyższe możliwość cięcia
- fajnie by było, aby się przebarwiało na jesieni
- zdrowe, mam dosyć drzew, które chorują
Miejsce jest słoneczne, nic tam nie przemarza, za płotem sąsiadka wyhodowała 4-5 metrowe tuje więc jest też dosyć osłonięte od wiatrów.
Wstępnie wybrałam:
- tulipanowiec Fastigiata - mój faworyt. Co prawda nie tnie się go ale Danusia swojego zwykłego tnie i nic mu nie jest. Jedyna obawa, czy się nie połamie i o jego rozmiar docelowy czy nie będzie za duży do mojego ogrodu. I czy ten kształt pasuje do rabat. Dużo tych "i" ze znakiem zapytania.
Chodzi o to miejsce
A zaraz obok mam takie drzewka - tamaryszek, Nigra i jabłonka w formie płaczącej
Czy myślicie, że tulipanowiec to dobry wybór? Mam odmianę Edward Gursztyn 2 sztuki na rabacie na tyłach i dobrze się u mnie czują. Ładnie przyrastają.
Myślałam o magnolii Lennei Alba albo innej odmianie wyprowadzonej na drzewko tylko to docelowo może być ogromne drzewo. Trochę mnie odstrasza to, że łapią mączniaka (w szkółce widziałam ;()
Biorę też pod uwagę odmiany kuliste - platana Alphen’s Globe, dąb Green Dwarf czy ambrowca Gumball. Ładne są ale... nie kwitną.
No i znów dylemat drzewny na tapecie...