Udało mi się wyskoczyć na 3 godz. do ogrodu. Przerzedziłam akebię bo opanowała kratki i płot ale z owocowaniem średnio. Trzeba było odmłodzić potwory.
W trakcie i po


Urobek


Wczoraj obcięłam hortki Strong Anabelle - mam ze 30 patyków. Na razie w wodzie siedzą. Muszę doniczki przyszykować. Te SA ładne są w półcieniu. Mam od frontu limki pod płotem, które wprost cierpią z powodu braku słońca. Prawie nie kwitną. I tak pomyślałam coby je wymienić. Dałabym im jeszcze teraz szansę a jak się nie poprawią to już z patyczków powinnam mieć sadzonki ukorzenione Strong Anabelle. Uwielbiam tę odmianę. Podobno ładnie się ukorzenia z patyków. Spróbować zawsze można.
Na razie hortki ścięte, nie wiem czy nie za nisko...


Derenie też przycięte. Z IH wycięłam solidny już pieniek. Lubię go takiego sporego ale bardziej nowe intensywne w kolorze łodygi. Starsze są po prostu szare.

Wczoraj udało mi się zrobić akcję wykopania pęcherznicy - była za duża i nie kwitła bo za mało słońca miała. Płytko korzenie były. Bez problemu wykopałam. Wykopałam też wiąz wredei posadzany tu na tym skrawku bez pomyślunku. Poszedł do wsadzenia za płot. Będzie tło dla umbry robił jak podrośnie.
A tu w wolne miejsce wsadziłam biedaka drapaka cisa. Ma ogromną wolę walki. Mimo przebywania w worku - żyje. Ba, nawet się z lekka zagęścił. Tu będzie miał lekki cień i wystarczająco miejsca. W nogach ma hosty i białe serduszki, tawułki. Z tyłu dostanie bluszcz i płot już trzeba odmalować. Z boku ma hortkę. Może jeszcze małą kulkę z buksa wsadzę. Na razie bałagan ale i tak dumna jestem, że mu miejsce znalazłam


Mimo iż wcześnie - zaczęłam róże ciąć. Mam jedną rabatę pod oknem kuchennym, gdzie wszystko jest szybciej. Może dlatego, że zacisznie i słońce przez długi czas. Dziś przy kawie zobaczyłam, że róża Benjamin Britten ma już otwierające się pąki. Trzeba ciąć. I z potwora - kruszynka się stała. Mam wątpliwości czy nie za wysoko cięłam. Choć zawsze niżej mogę przyciąć a dosztukować jak zmarźnie - już nie

I ostatnia z weekendowych akcji ogrodowych - trzepanie tujek. 7 sztuk udało mi się zrobić w 2 godziny, ze sprzątaniem. Jeszcze z 19 sztuk mnie czeka. Ojć, zapomniałam o narożniku z czaplą - tam jeszcze 5 jest
W sumie z tych sztuk zebrałam 2 wory śmiecia. 4 sztuki były trzepane rok temu - pozostałe 2 lata temu. Ogromnej różnicy w ilości suszu nie dojrzałam. Więc chyba będę tę wątpliwą przyjemność ro bić co 2 lata.
A zbiera się tego sporo
Przed


Po


Urobek

Dla porównania - tuje wytrzepane


Tuje czekające w kolejce na trzepanie


Widać różnicę? Bo ja ślepa jestem - nie widzę!
Ale warto oczyszczać tuje. Lepiej potem rosną, są gęste. Nie chorują. Jak wszystkie oczyszczę to cięcie wierzchołków trzeba zorganizować. W celu wyrównania

pewnie ze widac różnice jest ok mialas bardzo duzo pracy ale zrobilas zuch dziewczyna i juz jest czysciutko

Kasia - ranny ptaszek z ciebie
Na żywo te wytrzepane tuje są bardziej ażurowe. No jest różnica jak się bliżej podejdzie do czwartku mokro wiec ciąg dalszy musi poczekać.

A z przyjemniejszych elementów - krokusów coraz więcej się pojawia. Jeszcze zamknięte ale już z kolorem. Taka moja mini łączka


Forsycja też już w blokach startowych. Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty


I cisy niedługo się posypią

Ładnie popracowałaś krokusikowe łebki śliczne
A co będziesz dawać między płyty? Kamyczki?

A i jeszcze tuje wytrzepane... Fajnie i widać

Pracuś z Ciebie

Aaaa jak to forsycja już prawie??? Znaczy na róże trzeba się nastawić, a u mnie jak zwykle nie sprzątnięte nic prawie
Masę roboty odwaliłaś, zuch

No też mnie forsycją zszokowałaś, bo myślałam, że do cięcia róż daleko, a już się doczekać nie mogę