Ewa - bo ja mam doświadczenie z chemikaliami z innej strony i wtedy, gdy nie jest to absolutnie niezbędne i pomocne - unikam. A gdy muszę już użyć - czytam najpierw różne informacje. Wystarczająco dużo chemii mamy wkoło siebie, nie będę dodatkowo się truła.
Na tej ławce takie jak ty to min. 3 się zmieszczą, no już nie przesadzaj
Poppy - nie znam się na malinach, trzeba by było poczytać co one potrzebują do szczęścia.
Tu masz link o żelazie i dlaczego jest ważne dla roślin - prosto wytłumaczone http://www.canna-pl.com/info-courier_iron
Edit - nie każde wybarwienie jaśniejsze liści to oznaka braku żelaza. Na tej stronie są pokazane różnice przy różnych mikroelementach. Pamiętam, że w rodkach miałam ogromny problem z rozpoznaniem co im brakuje czy żelaza czy magnezu bodajże.
Ja niczym nie pryskam, kiedyś m pryskał na mszyce ze dwa razy w sezonie, przed i po owocach, nigdy w trakcie. Ale zakazałam. Trudno, najwyżej będą mniejsze, albo mniej. Pryskane mogę kupić.
Monia - nie zawsze jest coś w zamian niestety. Chodzi o ograniczenie chemii i nie lanie tam gdzie jest to zbędne i niepotrzebne. A jak się da szukanie innych alternatyw.
Jeżeli to pestkowe i był już problem z kędzierzawością to chyba trzeba pryskać, aby się nie rozniosło na inne rośliny. Ale miedzian jest na jesieni a teraz to sylicośtam. Musisz poczytać na stronach sadowniczych. Ja się na tym nie znam kompletnie. Ja brzoskwini nie uratowałam opryskiem. Mało tego przeniosłam grzyb na migdałka a potem chyba też na wiśnię. Wszystkie trzy zostały usunięte z ogrodu.
Jeżeli chcesz profilaktycznie działać możesz zamiast oprysku zastosować taśmy miedziowe. Nie jest to tanie rozwiązanie ale u Mai w ogrodzie pokazywała, że u kogoś działa, zaraz, mam... http://majawogrodzie.tvn.pl/324,Wiezogrod-%E2%80%93-ogrod-rzezb-odc-596,odcinek.html
"Ze żwirowym placem sąsiaduje sad. Można się tu poczęstować dojrzałą gruszką i usiąść na specjalnej kontemplacyjnej ławce. Jednak największe wrażenie robi tu stare drzewo brzoskwini. Jej gałęzie owinięte są taśmami z blachy miedzianej. Pan Tomasz twierdzi, że to stary sposób z jego rodzinnych stron, dzięki któremu do rośliny przenikają związki miedzi i jest ona odporna na groźną chorobę grzybową, zwaną kędzierzawością liści. Rzeczywiście drzewo jest zdrowe i obwieszone pięknymi owocami."
Stworzymy grupę ogrodową antychemiczną
podziwiam Ewa bo ja czasu nie mam na gnojówki i opryski. Staram się roślinkom gówienka podkładać to szybsze jest. Reszta jak wyjdzie i jak się da
racja - pryskane to ze sklepu
Ja muszę mieć ogromny problem z mszycami na różach, aby je opryskać. Jak się da - zbieram ręką - błe... )) I dużo czosnków ozdobnych sadzę między różami ogólnie jakiejś takiej tragedii i plagi chorób nie mam w ogrodzie. Trochę mszycy, trochę mączniaka, chrząszcze majowe, gdzieniegdzie opuchlaki niestety. Powoli eliminuję też drzewa i rośliny, które wymagają zbyt wielu zabiegów lub chorują. Może to okrutne ale wyleczyłam się z takiego ratowania za wszelką cenę każdego krzaczka. Zostaje to co się dobrze u mnie czuje.
Wiem, pamietam Ja te moje wywody zawsze kieruję bardziej w stronę używających chemię i nie, żeby ich za wszelką cenę od nich odwieść, lecz żeby uczulić na aspekty dotyczące skutków ubocznych.