Wczoraj w ramach relaksu pojechałam na rekonesans do ogrodniczego z zamiarem zakupienia czegoś na pniu. Zmarzła mi laurowiśnia z balkonu już druga, rok po roku z rzędu i nie będę jej już kupować. To nie na mój klimat roślina. W związku z powyższym i chęcią wymiany w 2 miejscach tego typu roślinek (bo u mnie już tylko pion pozostał lub wymiany) zanabyłam 2 kaliny - Roseum i Kilimandjaro. Z tej drugiej wersję pienną sama zrobiłam. Sadzonka była taka, że dało się odciąć 1 pęd z korzeniami i uformować. Roseum od razu taka na pniu była więc nic nie trzeba było robić.
Tak wyglądają moje kalinki na pniu.
A taka sztuka Kilimandjaro została mi bez pomysłu na zagospodarowanie
Znów dziś zimno...ale tulipanom to nie szkodzi. Tu na tej okrągłej rabacie będzie wymienione drzewko. Z tego co pamiętam jest to jabłonka ozdobna Burgundy. Problemem jest, że jest cała ciemna - ciemne listki i ciemne kwiaty. Drzewa nie widać a sam patyk podtrzymujący. Nie rośnie też tak, jakbym chciała. Za wysoka. Docelowo znacznie za duża, korona ciężka do uformowania. 2 lata się z nią męczę i to nie jest to co mi się tu podoba. A na tę rabatę patrzę z kuchni co rano pijąc kawę. Musi być elegancko. Przesadzę więc Burgundy za płot jako tło. Szczerze to tęsknię za jasną wierzbą Hakuro

a właściwie za jej kolorem. Rozjaśniała tą rabatę po prostu. A więc po trudach i bojach w wyborze postanowiłam, że w miejsce ciemnej Burgundy pójdzie jedna z kalin. Która to jeszcze nie wiem. Poczekam do kwitnienia